Praca na statku. Forum Forum marynarzy i zainteresowanych tematyką morską Strona Główna -> Praca na statku. Witajcie. Jest to mój pierwszy post, więc witam wszystkich bardzo gorąco i serdecznie. Może trochę o mnie mam w tym roku 25 lat, obecnie studiuję kierunki studia magisterskie zarządzanie i inżynieria produkcji oraz studia Replika statku kosmicznego USS Enterprise – znajdująca się w mieście Vulcan w prowincji Alberta.. Star Trek (w dosłownym tłumaczeniu Gwiezdna Wędrówka) – franczyza obejmująca kilka fantastycznonaukowych seriali telewizyjnych, kilkanaście filmów pełnometrażowych, a także dziesiątki książek, komiksów i gier komputerowych dziejących się w tym samym fikcyjnym uniwersum Sokół w czasie Wojen Klonów. Sokół został zbudowany w 60 BBY w Orbitalnej Placówce Montażowej 7 jako jednostka YT 492727ZED. Początkowo był typowym frachtowcem typu YT-1300F. Jakiś czas później zderzył się on z asteroidą i wylądował na złomowisku w pobliżu Nar Shaddaa. Po latach bezczynności zajął się nim miejscowy mechanik. Testy systemów statku kosmicznego na orbicie. Crew-1: 16.11.2020 02.05.2021 Pierwszy lot ze stałą załogą na ISS. CRS-21: 6.12.2020 14.01.2021 Pierwszy lot zaopatrzeniowy z wykorzystaniem towarowej wersji statku Dragon 2. Crew-2: 23.04.2021 09.11.2021 Dostarczenie załogi Ekspedycji 65. CRS-22: 03.06.2021 10.07.2021 Dwudziestydrugi lot Wiele przykładów tłumaczeń posortowanych według dziedziny działalności zawierającego “mechanik” – Słownik polski-hiszpański i asystent inteligentnego tłumaczenia. Skrypt podzielony został na dwie części. W pierwszej z nich omówio-ne zostały współczesne, wybrane i wysoko obciążone mechanicznie elementy konstrukcyjne statków powietrznych takie jak: skrzydła, kadłub czy podwozie. Przedstawiono w nich ich przeznaczenie, budowę oraz zastosowane materiały konstrukcyjne. . Załoga – etatowy zespół osób obsługujących jednostkę pływającą. Skład załogi statku handlowego oraz jego kwalifikacje i funkcje każdego z jej członków określa „lista zaciągu załogi” – inaczej musterrola. Wpisanie (wciągnięcie) marynarza do musterroli jest formalnym aktem zaliczenia go do załogi i określa się terminem zamustrowanie. Dokument ten powinien znajdować się stale na pokładzie statku. Jednocześnie każdy z marynarzy otrzymuje wpis do swojej Książeczki Żeglarskiej potwierdzającej fakt jego zamustrowania. O wszystkich zmianach w liście zaciągu informuje się właściwy Urząd Morski w kraju, w jakim jest zarejestrowany statek handlowy – sporządza się stosowny wyciąg i wysyła się go lub też zatwierdza na miejscu musterrolę we właściwym Urzędzie Morskim. Z chwilą wymustrowania wykreśla się członka załogi z listy zaciągu i dokonuje stosownego wpisu w Książeczce Żeglarskiej. Po 2000 roku posiadanie Książeczki Żeglarskiej nie jest już warunkiem koniecznym do zamustrowania na statku – wystarczy Paszport. Wtedy też dla osób nieposiadających Książeczki Żeglarskiej dowodem odbycia praktyki pływania jest zaświadczenie wydane przez kapitana statku. Załoga na statku handlowym do roku 2000[edytuj | edytuj kod] Na statku handlowym załoga dzieli się na działy: 1) Pokładowy (nawigacyjny) – przykładowe stanowiska poniżej, nie wszystkie występują na typowym statku Kapitan (dowodzi statkiem) Starszy oficer I-IV oficer, radio oficer (ew. I, II), lekarz asystent pokładowy, asystent radiooficera bosman cieśla okrętowy magazynier pokładowy (m in. na tankowcach) starszy marynarz marynarz młodszy marynarz praktykant pokładowy 2) Maszynowy (mechaniczny) starszy mechanik I-IV mechanik, I-II elektryk asystent maszynowy, elektryka magazynier maszynowy motorzysta, elektromonter młodszy motorzysta praktykant motorzysty 3) Hotelowy intendent płatnik starszy ochmistrz ochmistrz, szef kuchni (statek pasażerski) asystent hotelowy starszy kucharz, starszy steward kucharz, steward, barman, stolarz, fryzjer młodszy kucharz, młodszy steward pomocnik kucharza, pomocnik stewarda praktykant hotelowy Niektóre z wymienionych stanowisk miały od lat, niezależnie od typu statku, przypisane „specjalizacje” kojarzące się z danym stanowiskiem. W cudzysłowie podano nazwy stanowisk, jakich używała załoga w życiu codziennym: Załoga pokładowa[edytuj | edytuj kod] kapitan – „stary” starszy oficer „chief pokładu” lub I oficer – nadzór nad załadunkiem i rozładunkiem, dokonywanie obliczeń statecznościowych statku, nadzór nad pracą dejmanów na pokładzie, rozliczanie czasu pracy działu pokładowego, prowadzenie dokumentacji pokładowej. II oficer – zwany „nawigacyjnym”, odpowiedzialny za zaopatrzenie (aktualizację) w mapy, locje, stan sprzętu nawigacyjnego, pełnił też funkcje medyczne na statku. III oficer – zwany „ratowniczym”, odpowiedzialny za przygotowanie rozkładów alarmowych, sprawność sprzętu ratunkowego, bezpieczeństwo pożarowe statku. asystent – funkcja szkoleniowa na statku, kandydat na oficera pokładowego zdobywający praktykę morską. cieśla okrętowy – posiadał świadectwo bosmana, zastępował (uzupełniał) go w niektórych pracach pokładowych, odpowiedzialny za sondowanie zbiorników statkowych, zaopatrzenie w wodę. „sternik manewrowy” – jeden z doświadczonych starszych marynarzy lub marynarzy, sterujący statkiem podczas manewrów portowych (stanowisko nieoficjalne) Załoga maszynowa[edytuj | edytuj kod] starszy mechanik – „chief maszyny” . I mechanik – praca w systemie dniówkowym, nadzór nad pracą dejmanów w maszynie, prowadzenie kart pracy działu maszynowego oraz części dokumentacji maszynowej. II mechanik – odpowiedzialny za silnik główny. III mechanik – „trzeci ciepły”, nadzorował pracę agregatów pomocniczych w siłowni okrętowej. III mechanik – „trzeci zimny”, nadzorował urządzenia poza siłownią, przede wszystkim chłodnie statkowe, klimatyzację. asystent – funkcja szkoleniowa na statku, kandydat na oficera maszynowego (elektryka) muszący zdobyć praktykę morską. magazynier maszynowy – „majster”, wszystkie prace w maszynie wymagające bardzo dużego doświadczenia, był odpowiednikiem bosmana w maszynie. „drenażysta” – jeden z motorzystów dbający o stan rurociągów i instalacji statkowych (na niektórych dużych statkach stanowisko oficjalne). Oznaczenie dystynkcji Polska Marynarka Handlowa (PMH) – żegluga wielka[edytuj | edytuj kod] oznakastopnia PMHna rękawiemunduru funkcja kapitan statku kierownicy działów I oficerowie II oficerowie III i IV oficerowie asystenci stanowisko kapitan ż. w. st. oficer, st. mechanik, intendent I oficer, I mechanik, płatnik, st. ochmistrz, I elektryk, I radiooficer, lekarz II oficer, II mechanik, ochmistrz, II elektryk, II radiooficer, oficer pożarowy, oficer rozrywkowy III oficer, III mechanik, IV oficer, IV mechanik asystent: pokładowy, maszynowy, hotelowy, radiooficera, elektryka również spotykane starszy mechanik I mechanik, płatnik st. oficer, II mechanik, oficer pożarowy III mechanik IV mechanik, asystent hotelowy (dawniej III radiooficer i elektryk) Zaprezentowane powyżej oznaczenia zostały ustalone przez lata praktyki morskiej. W 1957 roku wydano Zarządzenie Ministra Żeglugi i Gospodarki Wodnej z dnia 12 grudnia, regulujące zasady stosowania dystynkcji. Jednak bardzo szybko się zdezaktualizowały, a część z nich nawet nie została przyjęta do praktyki morskiej, np. srebrne oznaczenia dla części oficerów działu hotelowego. Na statkach marynarki handlowej nikt też wzorem innych służb (wojsko, policja) nie przeprowadzał apeli mundurowych. Marynarz nie był funkcjonariuszem państwowym, pracował z dala od kraju i wkładał mundur tylko do celów reprezentacyjnych. Codziennością mundury były jedynie na statkach pasażerskich. Wraz z upływem lat dokonywał się olbrzymi postęp technologiczny, ekonomia wymuszała coraz większe redukcje załóg. Polska musiała się stosować również do przepisów międzynarodowych regulujących kwalifikacje załóg pływających. Nie było uzasadnienia utrzymywania części stanowisk (m in III radiooficerów, III elektryków, pisarzy, asystentów ochmistrza, intendenta, ochmistrza na statkach towarowych itp). Oficerowie często legitymowali się wysokimi uprawnieniami zawodowymi (dyplomami), zajmując niższe stanowiska – była to reguła na statkach pasażerskich (promach). Z tego też powodu część oficerów mechaników na statkach pasażerskich nosi dystynkcje wyższe niż by to wynikało z zajmowanych stanowisk. Mają do tego prawo, bo mają wyższe uprawnienia zawodowe, potwierdzone dyplomami. Osobną sprawą jest wygląd stopnia starszego mechanika. Oznaczenie w postaci czterech grubych pasków, jak i trzech grubych oraz jednego cienkiego zależy jedynie od woli noszącego mundur, a czasami od zdania pierwszego po Bogu, czyli kapitana. Problem ten przestaje mieć znaczenie, ze względu na to, że polskie statki pływają przeważnie pod obcymi banderami i jakiekolwiek regulacje prawne nie mają tu żadnego znaczenia. Pozostała jedynie tradycja. Wybrane przykłady stopni marynarki handlowej oznakastopnia PMHna pagoniekoszuliswetra stopień kapitan ż. w. starszy mechanik starszy oficerlub I oficer II radiooficer ochmistrz II elektryk Skład załóg statków morskich po 2000 roku[edytuj | edytuj kod] Polska ratyfikując Konwencję SOLAS wzięła na siebie obowiązek dostosowania własnych przepisów do tego dokumentu. W roku 2000 Minister Transportu i Gospodarki Morskiej wydał Rozporządzenie w sprawie wyszkolenia i kwalifikacji zawodowych, pełnienia wacht oraz składu załóg statków morskich o polskiej przynależności. W połączeniu z coraz bardziej zautomatyzowanymi statkami, presją do cięcia kosztów poprzez redukcję załóg, ustalono minimalne wymogi co do jej składu. Załoga pokładowa[edytuj | edytuj kod] na statkach o pojemności brutto 3000 t i powyżej w żegludze międzynarodowej: kapitan, starszy oficer, oficer wachtowy, starszy marynarz, dwaj marynarze wachtowi, kucharz okrętowy. na statku o pojemności brutto do 3000 t w żegludze międzynarodowej: kapitan, starszy oficer, oficer wachtowy, starszy marynarz, dwaj marynarze wachtowi, kucharz okrętowy, na statku o pojemności brutto do 500 t w żegludze przybrzeżnej: kapitan, oficer wachtowy, starszy marynarz, marynarz wachtowy, kucharz okrętowy. Na statkach pasażerskich i pasażerskich typu ro-ro przewożących powyżej 400 pasażerów armator wyznacza dodatkowego oficera o specjalności pokładowej posiadającego dyplom na poziomie zarządzania, odpowiedzialnego za sprawy bezpieczeństwa, stan sprzętu ratunkowego i pożarowego oraz szkolenie załogi w zakresie bezpieczeństwa życia na morzu i ochrony środowiska morskiego. Jak widać powyżej: bosman, cieśla, III oficer, IV oficer, radiooficerowie, lekarz, w minimalnym składzie załogi już nie występują. Jeżeli armator uzna to za konieczne, może zwyczajowo wyznaczyć bosmana i cieślę ze starszych marynarzy i wpisać ich na listę załogi na tych stanowiskach (z większą pensją). II, III i IV oficerowie stali się teraz oficerami wachtowymi, radiooficerów zastąpił GMDSS, lekarza medical radio, helikoptery ratownicze oraz osoba przeszkolona w zakresie sprawowania opieki medycznej nad chorym. Załoga maszynowa[edytuj | edytuj kod] na statkach o mocy maszyn głównych powyżej kW: starszy oficer mechanik, II oficer mechanik, oficer mechanik wachtowy, motorzysta wachtowy, praktykant/kadet maszynowy na statkach o mocy maszyn głównych od 750 kW do kW: starszy oficer mechanik, II oficer mechanik, motorzysta wachtowy, praktykant/kadet maszynowy na statkach o mocy maszyn głównych do 750 kW: kierownik maszyn, motorzysta. W dziale maszynowym w specjalności elektrycznej ustala się dyplom oficera elektroautomatyka okrętowego. Zatrudnienie elektroautomatyka nie jest warunkiem koniecznym stawianym przez powyższe rozporządzenie dotyczące bezpiecznej żeglugi. Sytuacja analogiczna do opisanej w dziale pokładowym. Asystenci stali się niepotrzebni w obu działach. Jeżeli specyfika statku wymaga, zwyczajowo jeden z doświadczonych motorzystów może pełnić funkcję magazyniera maszynowego. Nie ma też już I, II elektryków zastąpił ich elektroautomatyk. Załoga hotelowa[edytuj | edytuj kod] W rozporządzeniu mowa jest tylko o kucharzu okrętowym. Stanowisko to występuje na każdym statku. Jednakże ilość załogi, czy też uprawianie żeglugi pasażerskiej wymusza zatrudnienie dalszych członków załogi. Tam, gdzie będzie zamustrowanych siedmiu członków załogi, kucharz będzie sam, ale przy kilkunastu może się pojawić już marynarz – steward. Przy jeszcze większej ilości załogi – młodszy kucharz i steward. Odrębną sprawą są załogi hotelowe na promach i statkach pasażerskich. Tutaj armator może zatrudnić już oficera lub więcej oficerów hotelowych i nie ma znaczenia, czy będą się oni nazywali intendentami, płatnikami, ochmistrzami czy też asystentami hotelowymi. Hierarchia podlega i będzie podlegać tylko potrzebom armatora: koniunkturze na rynku przewozów, dbałości armatora o jakość świadczonych usług. Zależnie od wielkości i specyfiki infrastruktury hotelowo-gastronomicznej wśród załogi szeregowej pojawią się szefowie kuchni (czasami na statkach pasażerskich w randze oficera), I kucharze, starsi stewardzi, barmani, stewardzi nocni, recepcyjni, restauracyjni, kabinowi, barmani, stolarze, pomocnicy i praktykanci hotelowi. Nazwy na liście załogowej pozostaną takie jak przed laty. Jedynie ilość etatów i ich nazwy zależeć będą od przewozów i sytuacji finansowej armatora. Obecnie na promach pasażerskich pozostała funkcja intendenta i płatnika, na mniejszych (kolejowo-pasażerskich) ochmistrza. Zatrudnia się też innych oficerów hotelowych, ale ich ranga jest różna z powodów wymienionych powyżej, mogą też pracować na statku sezonowo. Nazywani są szefami kuchni, ochmistrzami, asystentami hotelowymi i starszymi stewardami administracyjno-gospodarczymi. Umiejscowienie ich w hierarchii statkowej zależy wyłącznie od polityki kadrowej operatora statku. Załoga na okręcie marynarki wojennej (do 1989 roku)[edytuj | edytuj kod] Każdy okręt miał wyznaczonego dowódcę okrętu (DO) i zastępcę dowódcy okrętu (ZDO). Stopień jego ściśle był powiązany z rangą okrętu: I ranga – komandor II ranga – komandor porucznik III ranga – komandor podporucznik lub kapitan marynarki IV ranga – kapitan marynarki, chorąży marynarki lub podoficer zawodowy. Na okręcie załoga dzieliła się na następujące działy pokładowy (nawigacyjny) artylerii (broni nawodnej) broni podwodnej łączności obserwacji elektromaszynowy przeciwchemiczny służba medyczna kwatermistrzowski Załoga była podzielona na: wachty bojowe (1/3 załogi) – pełnienie rutynowej wachty na okręcie burty bojowe (1/2 załogi) – pełnienie obowiązków na SB (Stanowisku Bojowym) w warunkach długotrwałego alarmu bojowego Każdy członek załogi okrętu (marynarz, podoficer) posiadał własny numer alarmowy, naszyty na prawej piersi munduru ćwiczebnego. Numer był trzy- czterocyfrowy. Pierwsza cyfra oznaczała numer działu jak powyżej. Druga numer burty i wachty: - pierwsza zmiana wachty, pierwsza burta bojowa - druga zmiana wachty, druga burta bojowa - trzecia zmiana wachty, pierwsza burta bojowa - pierwsza zmiana wachty, druga burta bojowa - druga zmiana wachty, pierwsza burta bojowa - trzecia zmiana wachty, druga burta bojowa Trzeci numer był kolejnym numerem członka załogi. Na okrętach o licznej załodze można było używać jeszcze dodatkowej czwartej cyfry – numer członka załogi był wtedy dwucyfrowy. Przykład numeru: 625 – piąty artylerzysta, lewa burta bojowa, trzecia zmiana wachty. Znakiem przynależności do załogi okrętu I lub II rangi jest wyhaftowana jego nazwa na otoku czapki marynarza służby zasadniczej np. ORP Orzeł, ORP Grom. Marynarze służący na okrętach III rangi mają napis określający klasę okrętów na jakiej służą np. Trałowce, Kutry Torpedowe. Załoga na okręcie – czasy współczesne[edytuj | edytuj kod] Załogę okrętu dzieli się na dwie burty – prawą i lewą – oraz w miarę możliwości na trzy wachty – pierwszą, drugą i trzecią, tak aby zapewnić najlepszą obsługę stanowisk dowodzenia i stanowisk bojowych w rozkładach okrętowych. Załogi okrętów nie dzieli się na burty i wachty, jeśli bezpieczeństwo żeglugi wymaga stałej obecności całej załogi na SB. Dowódca okrętu ( jest przełożonym załogi i osób czasowo zaokrętowanych, z wyjątkiem swych przełożonych. Postępuje zgodnie z regulaminami i rozkazami przełożonych oraz przepisami prawa międzynarodowego, a w wypadkach nie przewidzianych – według własnego uznania, mając na względzie dobro służby i obronę interesów państwa. Powinien wykazywać samodzielność w podejmowaniu szybkich i zdecydowanych działań niezbędnych dla zapewnienia bezpieczeństwa załodze i okrętowi, a w czasie wojny – dla wykonania zadań. Zastępca dowódcy okrętu ( podlega bezpośrednio dowódcy okrętu. jest pierwszym zastępcą dowódcy okrętu i przełożonym całej załogi, z wyjątkiem zastępców dowódcy okrętu. Bezpośrednio podlegają mu dowódcy działów okrętowych, bosman okrętowy. W zależności od rangi okrętu, zastępca dowódcy okrętu może być również dowódcą określonych działów pokładowych. Dowódca działu ( podlega bezpośrednio i jest przełożonym stałej obsady działu oraz osób czasowo do niego przydzielonych. Dowódca grupy ( podlega bezpośrednio dowódcy działu i jest przełożonym całej obsady grupy. Na okrętach drugiej rangi dowódcy niektórych grup podlegają temu dowódcy grupy, który jest zastępcą dowódcy działu. Dowódca grupy kieruje szkoleniem techniczno – specjalistycznym podległej grupy oraz użyciem uzbrojenia i sprzętu technicznego. Kierownik maszyn ( podlega bezpośrednio dowódcy kutra / a pod względem specjalistycznym – zastępcy dowódcy zespołu do spraw technicznych. Jest przełożonym osób funkcyjnych o specjalnościach elektromechanicznych. Bosman okrętowy ( podlega bezpośrednio i jest przełożonym drużyny bosmańskiej. Pod względem porządku i toku życia okrętowego bosmanowi okrętowemu podlega cała załoga z wyjątkiem oficerów, chorążych i kierownika maszyn. Bosman okrętowy jest pomocnikiem w utrzymaniu porządku na okręcie, organizowaniu i prowadzeniu szkolenia morskiego oraz wszelkiego rodzaju prac, jak również w utrzymaniu i wykorzystaniu motorówek i łodzi okrętowych. Bosman okrętowy ma prawo wydawać załodze polecenia związane z przestrzeganiem przepisów okrętowych, utrzymaniem porządku na okręcie oraz wykorzystaniem sprzętu i urządzeń pokładowych. Szef działu /grupy/ podlega bezpośrednio dowódcy działu /grupy/. Jeśli etat okrętu nie przewiduje szefa działu, jego obowiązki wykonuje wyznaczony szef grupy. Dowódca drużyny ( podlega bezpośrednio dowódcy grupy lub szefowi działu i jest przełożonym obsady drużyny. Na niektórych okrętach i dowódcy drużyn podlegają bezpośrednio lub dowódcy pomocniczej jednostki pływającej. Marynarz podlega bezpośrednio dowódcy drużyny i jest odpowiedzialny za dokładne i terminowe wykonywanie obowiązków określonych w rozkładach okrętowych, a także za utrzymanie zawiadywanego uzbrojenia i sprzętu technicznego. Z chwilą zaokrętowania każdy etatowy podoficer i marynarz, otrzymują książeczkę numeru okrętowego, zgodnie ze swym przydziałem. Zawiera ona wykaz podstawowych obowiązków i czynności w poszczególnych alarmach i rozkładach okrętowych. W wypadku obsadzenia jednego stanowiska przez dwóch członków załogi, jednemu z nich przydziela się numer dublujący. Numer okrętowy składa się z trzech części. Część pierwsza: jedna cyfra od 1 do 6 oznacza burtę oraz wachtę. Cyfry 1,3,5 oznaczają prawą burtę, a 2,4,6 – lewą. Ponadto cyfry 1 i 2 przypisuje się pierwszej wachcie, 3 i 4 – drugiej, a 5 i 6 – trzeciej. Część druga: jedna lub dwie cyfry oznaczają przydział do działu okrętowego, a w odniesieniu do działu elektromechanicznego również specjalność. W drugiej części numeru mogą występować też dwie cyfry oznaczające tych specjalistów, którzy nie wchodzą w skład działów okrętowych. Część trzecia: jedna lub dwie cyfry oznaczają kolejnego specjalistę w danej specjalności i w wachcie. Dublujące numery okrętowe poprzedza się literą „D”. Osoby czasowo zaokrętowane, nie wchodzące w skład załogi – z wyjątkiem przełożonych dowódcy okrętu oraz oficerów dowództw i sztabów wykonujących czynności związane ze szkoleniem okrętu – określa się jako osoby postronne. Do osób postronnych na okręcie zalicza się kadrę dydaktyczną oraz praktykantów /stażystów/ uczelni wojskowych i ośrodków szkolenia, skład osobowy przewożonych pododdziałów wojskowych, a także pasażerów. Dowódca okrętu może przyjąć na okręt osoby postronne tylko za zgodą dowódcy zespołu. Fakt zaokrętowania osoby postronnej odnotowuje się w dzienniku zdarzeń. Załoga statku śródlądowego[edytuj | edytuj kod] Istotną rolę w działaniach określanych jako żegluga śródlądowa odgrywa załoga statku, która składa się z kierownika statku i innych członków. Pomimo że przepisy nigdzie nie definiują określenia – załoga, jest ono często używane. Statek musi posiadać załogę w składzie i o kwalifikacjach zapewniających bezpieczeństwo żeglugi. W tym celu każdy członek załogi powinien mieć jeden z dokumentów poświadczających jego umiejętności. Dokumentami tymi są patent żeglarski, uprawniający do kierowania statkiem, patent mechanika statkowego, uprawniający do obsługi maszyn napędowych, świadectwo uprawniające do zajmowania innych stanowisk na statku. Od 1 stycznia 2008 do prowadzenia jachtu żaglowego o długości całkowitej do 7,5 m a także jachtu motorowego o mocy silnika do 10 kW nie wymaga się posiadania patentu. Minimalny skład załogi, wykaz stanowisk w zależności od rodzaju statków, dróg wodnych i systemu pracy oraz rodzaje i wzory patentów, świadectw, a także zakres wymagań egzaminacyjnych i praktyki pływania na statkach niezbędnych do ich uzyskania, sposób wymiany dotychczasowych dokumentów kwalifikacyjnych regulują odpowiednie przepisy. Ustalone zostały także kategorie, skład oraz sposób działania i wynagradzania członków komisji egzaminujących w sprawie kwalifikacji członków załóg. pde O pensjach marynarzy krążą legendy, dlatego chętnych do pracy na statkach nie brakuje. Sprawdziliśmy, ile zarabia kadet, pierwszy oficer i na popularność zawodu marynarza jest zainteresowanie kierunkami studiów, które przygotowują do pełnienia funkcji oficerskich i kierowniczych na przygoda- Od kilku lat na nawigacji - specjalność transport morski oraz na transporcie - specjalność transport i logistyka - obserwujemy bardzo duże zainteresowanie. Mamy sześciu kandydatów na jedno miejsce - mówi Adam Weintrit, dziekan Wydziału Nawigacyjnego Akademii Morskiej w proc. słuchaczy na tych kierunkach to kobiety. - Co jest główną motywacją studentów? Zarobki, ale też to, że młodzież postrzega pracę na morzu jako bardzo satysfakcjonującą i ciekawą - tłumaczy Weintrit. - Pierwsza pensja na statkach typu offshore [statki przemysłu wydobywczego ropy i gazu, obsługi morskich elektrowni wiatrowych i morskich sieci przesyłowych - red.] wynosi od 2 do 4 tys. euro brutto miesięcznie (8300-16700 zł). Po 2-3 latach, wraz ze wzrostem umiejętności, pensja może sięgać nawet 10 tys. euro (ok. 41700 zł).Zarobki zależą przede wszystkim od: typu statku i jego wielkości, pełnionej funkcji, długości kontraktu, systemów używanych na statkach. Najpopularniejsze wśród marynarzy są jednostki typu offshore, na których często obowiązuje stawka dzienna. - Pensje są największe, a kontrakty najkrótsze - zaznacza Tomasz Gutowski ze Stan Shipping Agency, która obsługuje głównie armatorów i pracodawców z Wielkiej Brytanii i karieryNa wysokość marynarskiej wypłaty mają oczywiście wpływ lata przepracowane na danym stanowisku. - Płaci się więcej tym z największym stażem ze względu na wymogi bezpieczeństwa - tłumaczy Artur Sadowski z gdyńskiej firmy AS-Tech Solutions, która szkoli i zatrudnia marynarzy. - Na przykład firmy zlecające przewozy ropy naftowej do swoich rafinerii - Shell, ConocoPhillips, BP, Chevron - nie zezwolą, by ich ładunek płynął statkiem, na którym kapitan i starszy oficer mają łącznie mniej niż 36 miesięcy doświadczenia na takim samym typie wygląda ścieżka kariery oficerów?- Studenci Akademii Morskiej w Gdyni czy w Szczecinie najczęściej kończą uczelnię z dyplomem oficera pokładowego lub oficera mechanika (oficera poziomu operacyjnego) - tłumaczy Michał Wiśniewski z APMAR. - Dyplom poziomu zarządzania i stanowiska starszego oficera bądź drugiego mechanika to zazwyczaj kwestia kolejnych 2-3 lat na morzu. Ścieżka zawodowa marynarza zaczynającego jako członek załogi szeregowej i zdobywającego dyplom oficerski w inny sposób niż edukacja w akademiach morskich jest zwykle dłuższa, ale też zaczyna się wcześniej. Trzydziestoletni kapitan czy starszy mechanik nie wywołują dziś szczególnego regulowaneMinimalne wynagrodzenie marynarzy regulują zapisy Międzynarodowej Federacji Pracowników Transportu (ITF). Oto stawki: * chłopiec pokładowy zarobi 1132 dolarów amerykańskich miesięcznie (ok. 4 100 zł), * steward - 1806 dolarów (6 600 zł), * szef kuchni - 2000 (7 300 zł), * trzeci oficer - 2946 (10 800 zł), * drugi oficer - 3053 (11 200 zł), * pierwszy oficer - 3780 (13 900 zł). Minimalna pensja kapitana to 5786 dolarów (21 200 zł).- Dziś nie ma już takich różnic, że Polak zarabia 15, czy 20 proc. mniej niż Hiszpan, Włoch, Anglik, a Rosjanin mniej niż Polak. Wszystko się wyrównuje - tłumaczy kpt. Bogumił Łączyński, prodziekan ds. morskich, współpracy i rozwoju Akademii Morskiej w Gdyni, dyrektor Academy Maritime zbiorowe ITF-u obejmują 20-30 proc. armatorów na świecie. - Dążąc do zwiększenia konkurencyjności, najchętniej obniżają oni koszty pracy załogi - wyjaśnia Andrzej Kościk, przewodniczący Krajowej Sekcji Morskiej Marynarzy i Rybaków NSZZ "Solidarność". - Zmniejsza się liczbę pracowników - obcina etaty i dokłada obowiązki załodze szeregowej, oficerom i kapitanom. To obniża standardy, wpływa na bezpieczeństwo i skutkuje katastrofami. Zabiegamy o to, by postulaty ITF-u były powszechnie obowiązujące. Przekonujemy armatorów, wyjaśniamy, że brak układu zbiorowego ITF-u jest niekorzystny nie tylko dla marynarzy ale w konsekwencji również dla armatora. Ale opór wciąż badań przeprowadzonych przez APMAR średnie wynagrodzenie polskiego marynarza to ok. 4200 euro miesięcznie. Stawki (netto) zaczynają się od ok. 500 euro miesięcznie na stanowisku praktykanta (2100 zł) i ok. 1000 euro na stanowisku marynarza i młodszego motorzysty (4200 zł). Kapitan, starszy mechanik czy wysoko wykwalifikowany specjalista może zarobić do kilkunastu tysięcy tylko "na burcie"Średnia pensja kapitana i starszego mechanika na statku towarowym to ok. 7000 euro (29 200 zł). - Podkreślić należy, że mówimy o wynagrodzeniu tylko w czasie pobytu na statku - średnio 7-8 miesięcy w roku - i że w dużym uproszczeniu marynarz sam i ze swoich środków musi zadbać o swoje zabezpieczenie społeczne i zdrowotne w kraju - zaznacza Michał Wiśniewski z statku kontenerowego zarabia podczas pracy na morzu 6-6,5 tys. euro brutto (25 000 - 27 100 zł).Waldemar Perchel, prezes Dohle Marine Services Europe, firmy, która rekrutuje marynarzy i oficerów na statki handlowe: - W sektorze offshore\'owym, gdy skumulujemy zarobki - kwota będzie dość pokaźna. Doświadczeni i wykształceni mechanicy, pracujący przy obsłudze skomplikowanych systemów maszynowni, czy oficerowie dynamicznego pozycjonowania statku mogą osiągnąć stawkę 500 euro dziennie. Dziś marynarz, jeśli chce pracować w zawodzie i się rozwijać, musi na bieżąco się dokształcać, inwestować w kursy i odnawiać swoje dyplomy. Owszem, może zakończyć zdobywanie umiejętności na prostych kwalifikacjach, na prostych statkach, ale pensja nie wzrośnie. Ale generalnie polscy oficerowie inwestują w siebie i osiągają najwyższe stanowiska, dlatego też są bardzo cenieni przez zagranicznych ile można zarobić na niższych stanowiskach?- Kadet [praktykant, uczeń szkoły morskiej - red.] jest w stanie zarobić miesięcznie od 500 do 700 euro brutto "na burcie" [tylko w miesiącach pracy na morzu - red.]. Na stanowisku młodszego oficera stawka to ok. 3 tys. euro brutto (12 500 zł). Oficer mechanik w ciągu pięciu lat może awansować na stanowisko starszego oficera mechanika - a jego pensja wzrosnąć do 11 tys. euro (46 000 zł) - wylicza Waldemar Perchel.***Oferty z gdyńskich agencji poszukujących marynarzy(pensje podane brutto, płatne tylko w miesiącach pracy na morzu):* kadet - 580 euro (2450 zł)* trzeci oficer - 3100 euro (13 100 zł) - w dziale pokładowym i 4100 euro (17 300 zł) - w dziale maszynowym* starszy marynarz na małym tankowcu - 1800-2200 euro (7610-9300 zł)* starszy marynarz / operator dźwigu - 320 USD dziennie (1195 zł)* kapitan na PSV (Platform Supply Vessel) - 600 USD dziennie (2240 zł)* kucharz na niedużym statku - 1500 euro (ok. 5600 zł).Ale agencje zatrudnienia podkreślają, że mimo dużego zainteresowania ofertami, coraz trudniej znaleźć odpowiednich pracowników. Dlaczego? - Międzynarodowy morski rynek pracy staje się rynkiem coraz trudniejszym i coraz większe są różnice w oczekiwaniach marynarzy i możliwościach pracodawców - wyjaśnia Michał Wiśniewski, przewodniczący Związku Agentów i Przedstawicieli Żeglugowych w Gdyni (APMAR). Pięć dni po kataklizmie na wyspie Sulawesi statek wciąż tkwi na lądzie. 20-osobowa załoga czeka na decyzję właściciela - państwowej spółki promowej - co zrobić z poważnie uszkodzoną jednostką. Bezczynność umilają sobie śledzeniem z oddali innych statków i rozmowami z okolicznymi dzieciakami, które wspinają się na burty uwięzionej jednostki. Jesteśmy szczęśliwi, że statek nikogo nie zabił, gdy wyrzuciło go na ląd - mówi pierwszy mechanik Charles Marlan, który przeżył uderzenie tsunami na jednostce. Marlan opowiada, że jednostka cumowała w Wani, na wschód od Palu. W pewnej chwili załoga ze zdumieniem spostrzegła, że cofające się morze zabiera ze sobą mechanik mówi, że morze porwało statek kilka minut po trzęsieniu ziemi. To pasażersko-towarowa, 500-tonowa jednostka. Załoga spodziewała się najgorszego. S/T PLUTON MÓJ PIERWSZY SZTORM Po odejściu od statku – bazy, nasz statek zmienia łowisko. Postój przy bazie było dla mnie nowym przeżyciem, szkołą życia na morzu, spotkałem znajomych na statku s/s „RATAJ”, którzy gratulowali mi, że już jestem na morzu i będę pływał tak jak i się wchodzić po sztorm-trapie, o tak bałem a zwłaszcza zejścia ze statku-baza po sztorm – trapie na pokład naszego statku. Będąc na dole tu już nad pokładem naszego należało zrobić szybki półobrót i szybko wskoczyć na pokład naszego burtami naszego statku i statku-bazy jest duża przestrzeń, którą utrzymują potężne odbijacze pneumatyczne, przecież statki „chodzą” zwłaszcza nasz i tu jest trochę akrobaty przy zejściu z trapu. Przy bazie zdaliśmy beczki ze złowioną rybą, w zamian otrzymaliśmy puste beczki, sól, prowiant i węgiel i trochę sprzętu pobieraliśmy ze statku baza s/s RATAJ, to była ciężka praca, węgiel z bazy był podawany na nasz pokład w potężnych, wiklinowych koszach, które wysypywano węgiel na nasz pokład a palacze wsypywali do naszych bunkrów albo, jak kto woli do naszych zasobni węglowych naszego statku. W tych zasobnikach pracowaliśmy my dwaj trymery, odrzucamy węgiel spod włazów i szuflowaliśmy {przerzucaliśmy węgiel na ściany zasobni] węgiel na środek bunkrów. Najgorzej było w końcowej fazie pobierania węgla gdyż należało pracować na leżąco, węgiel sięgał wysoko niemal sufitu. Tu przy włazach, z których wsypywano węgiel do naszych zasobni rozrzucałem węgiel dalej od włazów, by pomieścić węgiel leżący na pokładzie pracuję, brak powietrza, pełno kurzu i pyłu węglowego, odrzucam ten węgiel z myślą, że za chwilę wyjdę z tego piekielnego bunkra i będę mógł oddychać świeżym już widzę światło dzienne, czuje świeży powiew powietrza poprzez bryły węgla, jeszcze kilka łopat przerzucę węgla i już wyjdę z tej przeklętej nory. Czuje się jak kret pod ziemią jeszcze tylko parę łopat, sam siebie pocieszam, o już czuję świeże powietrze, zaraz będę na pokładzie już się podczołguję. Rękami odrzucam bryły węgla, które mi przeszkadzają we wyjściu ze zasobni i gdy już mam włożyć głowę w norę, a tu niespodzianka, moja nora zostaje zasypana znowu zasobni panuje półmrok i brak powietrza, jestem cały mokry, spocony, pył i kurz przyklejają się do odzieży i ciała, znowu odrzucam węgiel spod włazu, przecież nie zostanę tu zasypany węglem do śmierci. W drugiej zasobni gdzie pracuje drugi trymer o imieniu Grzegorz słyszę jak krzyczy, ach, co to są za słowa, pewnie ich nie znajdzie się w i on nie ma gdzie już odrzucać węgiel, ale tam u góry na pokładzie nikt nie zwraca uwagi na krzyki trymera w bunkrze pełen mi jest trudniej machać łopatą, odrzucać węgiel który jest wszędzie, ale z spod włazu nie ubywa mi węgla to, co odrzucę to z pokładu wsypuje się znowu węgiel do poprzez węgiel słyszę jakiś głos. Marian wychodź z bunkra, co tam siedzisz? Zasnąłeś? Co to za nieroby?Głos dodaje mi sił i pracuje szybciej, odrzucam węgiel już widzę znowu światło a jak znowu mnie zasypią węglem? To chyba zostanę tu w bunkrze. Jest nora widzę światło dzienne i znowu ktoś woła wychodź z bunkra, bo robota jest w maszynie!Z trudem wychodzę ze zasobni węglowej, oddycham ciężko, za chwilę chyba padnę na pokład, wstydzę się mojej słabości, marze by położyć się na pokładzie i zasnąć a właściwie powrócić na ląd. Co mnie podkusiłoby być tu na tym przeklętym starym, rybackim parowcu? Wiem Boże ze zgrzeszyłem, ale proszę Ciebie, niech się stanie cud, ze jest to tylko sen. Słyszę jak palacze się śmieją, no jak tam w bunkrze było? pospałeś trochę? Śmieją się ze mnie palacze a patrzcie jak się wybrudził? Przygadują palaczeTrymer Grzegorz klęczy na pokładzie i też się śmieje i mówi do mnie. Widzisz Marian, jak nam palacze dali popalić, nie martw się Marian będą chodzić przez tydzień i sami sobie będą nastawiać sobie szczęście, że już jestem na pokładzie i oddycham morskim powietrzem i tą ciężką pracę mam za sobą. Myślę,- dzięki ci Boże, że Dałeś mi siły i przeżyłem to piekło. Stoję na pokładzie odkasłuję to, co wchłaniałem w bunkrze kurz, pył węglowy i własny smród swojego potu i wypluwam, sam czysty węgiel. Palacz Zygmunt zwraca mi ty nie wypluwaj tego, co masz w wypluwam to za burtę to zostaw, bo jak polityczny da tobie do czytania lekturę marksistowska, wiesz te jego dzieła to będziesz miał, czym brudzić, przepraszam znowu się śmiejemy, było ciężko, ale jest już po robocie. Przychodzi drugi mechanik, jest trochę zniecierpliwiony i mówi a właściwie to krzyczy..No panowie, co wy tu sobie z palaczami sobie parle, parle a robota leży? Cały dzień panowie trymery się dekują po bunkrach a kto sprzątnie węgiel z pokładu? jazda do roboty trymery!Panie drugi przecież my w bunkrze trymowaliśmy węgiel kto to widział? Zdziwiony jest drugi mechanik Maniuś bierz się do roboty i nie wstawiaj mi farmazonów- odpowiada drugi mechanik i znowu palacze się z Grzegorzem węgiel z pokładu do szper – bunkra albo, jak kto chce do trzeciej to była dobra szkoła, ciężka szkoła, czułem ze się załamie i ucieknę z tego statku, statku moich marzeń. Teraz już nasz dzielny PLUTON idzie pod trałem. W pewnej chwili coś szarpnęło mocno statkiem, słychać szarpanie kablami-linami trałowymi, szarpnięcie jest tak mocne, że hamulce windy trałowej nie wytrzymują i ponowne jest szarpnięcie. słychać uderzenie klamry o burtę, mechanik zatrzymuje maszynę, po chwili telegraf daje komendę na mechanika, nie wiem, co się dzieje, jakieś huki, szarpania kablami, [liny które ciągną sieć ] zastopowanie maszyny, co jest?Mechanik szpetnie przeklina, wyzywa, że jakieś germańskie wraki, patrzy na mnie ja trzymam dziób zamknięty i mówi a raczej stoisz? Wiesz, że stoimy na wraku wal do góry i zobacz, co tam się dzieje! Co robią dzięcioły?Na pokład wychodzę wyjściem przy kuchni, które prowadzi na rufę spoglądam w stronę windy trałowej. Która stoi, patrzę na dewid trałowy[ konstrukcja, która utrzymuje liny sieciowe} kabel trałowy leci a właściwie stoi pionowo do lustra wody a więc wrak jest pod nami?W maszynowni mechanik wykonuje manewry maszyną, słychać krótką pracę windy trałowej a gdy na chwilę jest przerwa w manewrach. Opowiadam, co widziałem na pokładzie i co robią dzięcioły. Tłumacze, że kable są tak naprężone na dewidzie jak struna, że aż strach stać przy, dewidzie bo może i pęknąć lina – dechami jak nic -mówi stracony, dobrze będzie jak trochę uratujemy sprzętu – odpowiada palacz-, co za to pierwszy trał! Co za pech a ty zobacz i melduj, co się dzieje na pokładzie? Mówi do mnie rufie, przy kuchni, stoją trymer Grzegorz i kucharz rozmawiają, trymer trzyma w ręku jakieś żarcie i pełną gębą jak klamra walnęła w burtę to myślałem, że ktoś w nas uderzył, był taki huk, że wyskoczyłem z koji i nie wiedziałem, co się dzieje, złapałem kapok i na tak huk był taki jakby sto garów poleciało w kuchni, mówi kucharz i uderza nerwowo tasakiem w nadbudówkę. A jak się uda wyciągnąć sidła to i tak będą firany takie, że tylko się nimi na kulk – kastę a w Gdyni do sieciarni – Tłumaczy stracony, sprzęt na wraku a tu się pogoda zaczyna pieprzyć mówi kucharz spoglądając w niebo i na zabieram głosu, bo to nigdy nie wiadomo, kiedy rozmowa jest poważna a kiedy ciebie człowieku ładują, ale wejście trałem na wrak? To dla mnie nowość, odkrycie co do pogody to chyba kucharz ma racje, bo się zrobiło jakoś chłodno, jakieś chmury się pokazały, trochę mży, na samą myśl o sztormie jakoś zaczynam myśleć czy będzie rozmowa z Neptunem?Mam przykre wspomnienia z ostatniej rozmowy i ten wstyd przed całą załogą i to zachowanie a właściwie ucieczka z mesy. Co za wstyd?W maszynowni, co chwilę są manewry a i z pokładu dochodzi hałas pracującej ciężko windy trałowej, z kuchni również słychać jak nerwowo kucharz wystukuje swym tasakiem i z kimś się prawie dwóch godzinach załoga wyciąga sprzęt połowowy na pokład, deski trałowe są całe, natomiast jak przewidział trymer sieć jest w strzępach, w kawałkach, podarta w strzępy i jak tu na statku mówią, że ze sieci są firany ze sieci przy pomocy boomu bezanu – masztu wędrują na kulk – kaste [miejsce obok komina statku], to był ciężki dzień dla załogi a tu jeszcze pogoda się zmienia. W żargonie załogi mówi się inaczej, ale nie chce zmieniać naszej ma, co patrzeć jak załoga pokładowa ciężko pracuje, idę do koi a przed ułożeniem swoich zwłok, przeganiam towarzystwo w mojej koji –szczury, Które gdy mam wachtę w maszynowni to te przeklęte szczury zajmują moje miejsce i wylegują się w mojej koi, zwłaszcza taki jeden duży szczur, ten sobie za dużo pozwala, bo gdy nie schowam poduszki pod koc to ta bestia wyleguje się na mojej lubię tych zwierzaków a zwłaszcza, gdy śpię i czuje na swojej twarzy te ich zimne łapki, które łażą mi po pysku. Spokojnie deseczką ostrożnie przeganiam szczury. Już nie krzyczę na widok tych zwierzaków w mojej koi jak to było na początku rejsu i swoim krzykiem budziłem załogę, palacze się denerwowali, bo później nie mogli zasnąć. Ktoś zwracał mi uwagę, że jak się boję albo mi nie odpowiada towarzystwo szczurów to jazda na szpar dek! Stukanie garów i blaszanych talerzy budzi mnie, więc czas na kolację i wachtę, wychodzę na pokład we wiadomym celu. Spoglądam na pokład, załoga pracuje przy sieci, uzbrajają sieć, pogoda jest już taka jak mówią na statku, że jest to uwertura do sztormu. Może nie będzie tak źle, mży, słaba widoczność, statek idzie rufą na fale, takie małe sztormowanie rufą na fale powoduje, że statek nie bierze na siebie fali, lecz swoim rufowym nawisem wchodzi łagodnie na i tak, że jakaś połamana fala a może zboczona fala wpadnie na pokład statku i zalewa pracujących tu ludzi, przecież to jest uzbrajają nową sieć, cos tam mierzą, przywiązują jakieś linki, Liny, łańcuchy, sznurki ach diabeł wie co, sieć jest rozłożona na pokładzie od baku, dziobu do rufy statku. Sieć jest zabezpieczona by jakaś fala nie zabrała sieć za burtę, przecież od czasu do czasu wpada na pokład jakaś zbłąkana mostku kapitan jest sam, jest, jest sobie sternikiem i kapitanem, rybakiem, obserwuje pracujących ludzi na pokładzie czy są bezpieczni, gdy przelatuje jakaś fala, niespodziewana i drzwi od strony zawietrznej na mostku są otwarte, tak by kapitan widział i słyszał ludzi a i mógł głośno ostrzec załogę, wołając głośno Trzymaj się fala idzie!Kapitan, nasz kapitan starego parowca, jest przyjacielem, jest psychologiem, jest jednym z nas. Nie urządza balu kapitańskiego, ale jest człowiekiem morza, i zawsze ze swoją załogą, z nami rybakami, nie wstydzi się rybaka czy palacza i tu jest ten romantyzm a jak jest potrzeba schodzi na pokład i pracuje z nami. Gdzie jesteście? Wy! Wspaniali kapitanowie, bez galowych mundurów, spokojni a i w knajpie rybackiej nie wstydzicie się siedzieć przy jednym stole ze swoją załogą?Kapitan nerwowo chodzi po mostku, rozmyśla, że dzień stracony, ludzie ciężko pracują, są przemoczeni, zmęczeni, bo przecież przy takiej pogodzie i takiej pracy nie pomoże żadna odzież sztormowa, część sprzętu stracona a jeszcze ta pogoda nie nerwowo spogląda na kompas, poprawia kurs, chociaż statek dobrze się trzyma kursu, popatrzy na sondę na jej wykres, nic nie pisze. Znowu patrzy na pokład gdzie pracują jego ludzie, załoga i tak w kółko, pechowy dzień, że tez tego wraku nie ma naniesionego na mapie, widocznie jeszcze nikt o niego nie zahaczył sieciami. Bo zazwyczaj, gdy jakiś statek tak jak my dzisiaj zahaczyli o ten wrak, to kapitan podaje przybliżoną pozycję wraku i inni kapitanowie nanoszą wrak na swoich kapitański naszego parowca jest najbardziej miłym miejscem na statku, chociaż jego wyposażenie nawigacyjne jest bardzo skromne, Jest tu wiecznie psująca się sonda przyrząd numer jeden na trawlerze rybackim, jest tu potężne koło sterowe pięknie ozdobione okuciami z brązu a na tym pól szlachetnym metalu jest wygrawerowana metryka statku, miejsce nazwa stoczni, nazwa statku, wodowanie, armator. Nad nim widoczna kolumna kompasowa, kompas rombowy, wiecznie poruszająca się róża wiatru. Po prawej burcie mostku jest kolumna telegrafu manewrowego stojący po prawej burcie mostku, duży zegar wiszący na dziobowej stronie mostku, szprych – rury jak tu są nazywane tuby głosowe, wszystko to lśni starym złotem, Jest tu wiecznie skrzeczący głośnik radiostacji, która się znajduje pod mostkiem w salonie kapitańskim, do którego wchodzi się zejściówką która jest po lewej stronie mostku w inne wyposażenie nazwijmy je również przyrządami nawigacyjnymi to, wspaniała syrena, która swoim basem czternastu atmosfer jest w stanie obudzić zmarłego, syrena ta zamocowana jest na kominie statku i jest uruchamiana linką stalową z urządzenia, które są poza mostkiem to dzwony okrętowe, jeden jest na baku statku, na dziobie statku, drugi wisi na zewnątrz mostku, tuż przy którymś z okien mostku. O tak dzwon na baku to poważny instrument – jak mówią rybacy –służy nie tylko ostrzegania inne statki we mgle, służy również do komunikowania się z mostkiem w czasie mgły. Tym dzwonem wachtowy na baku komunikuje mostek, z której burty jest nie widoczny statek we mgle płynący obok nas statek. Gdy zrzucana względnie, gdy się podnosi się kotwicę podaje się dzwonem ile wypuszczono łańcucha, czy kotwica jest pionie, Dzwon jest pięknie wygrawerowany ma wspaniały donośny głos – się ciemno zrobiło, załoga skończyła pracę na pokładzie po przebraniu się w suchą odzież przychodzi do mesy na stara się by załoga poczuła się w trochę lepszej atmosferze, serwuje wspaniały gulasz z ziemniakami, makaron, kasza ogórek, kapusta, gorący kompot, byle załoga zapomniała o ciężkim dzisiejszym dniu. Na kolację przychodzi kapitan, nikt nic nie mówi przy jedzeniu i dopiero, gdy kapitan skończył posiłek mówi do załoga wiem, że jesteście zmęczeni dzisiejszym dniem, jesteśmy tu na tym łowisku by być blisko bazy, myślałem, że będzie ryba szła to i do bazy będzie można podejść nie tracąc czasu na podróż. Stało się inaczej, zamiast ryby mieliśmy wrak, dzisiaj przez noc trochę będziemy sztormować a jutro spróbujemy szczęścia. Kapitan wstaje od stołu,- mówi. jeszcze jedno chce powiedzieć, że tam gdzie byliśmy na łowisku przed bazą to tam dmuch dycha, tu na razie mamy pogodę. Panie szefie dziękuję za smaczny posiłek, zamawiam na koniec rejsu przepis na ten gulasz i kapitan wychodzi z mesy idzie do siebie na ktoś głośno mówi- szefie dla mnie tez dasz przepis to moja stara będzie mi pitrasiła jak będę w domu się zaczyna rozmawiać, już nawet widać na tych pyskach smacznym posiłku to i zmęczenie mija, zapominają o ciężkim dniu, jedni skończyli jedzenie inni wołają o dokładki, tylko jeden ze załogi nie ma humoru i widać, że jest zmęczony i taki jakiś na pysku niepewny. To młodszy rybak, wstaje od stołu i za plecami siedzących rybaków przechodzi po ławie do wyjścia z jego kursie staje kucharz ma twarz jak bandzior jakiś, spogląda to na stół, na którym jest nie zjedzony posiłek to na młodszego rybaka i po chwili pyta dokąd to towarzyszu? Dlaczego kolacja nie zjedzona? Co nie smakuje?Młodszy rybak próbuje się tłumaczyć, ale kucharz nie pozwala mu mówić, lecz smakuje? Kolega gardzi, co w domu gotuje się same rarytasy? A może kawior dają?Panie szefie ja nie mogę, ja no wie pan –tłumaczy rybakCo to znaczy ja nie mogę, to stary dwie dokładki brał a już do domu zamawia a taki jeden zaczyna tu wybrzydzać, buntować załogę by nie jadła kolacji?Gdzie jest polityczny? Krzyczy kucharzPanie kucharzu- krzyczy rybak-ja nie mogę, fala i będę no wie pan, już młodszy rybak zatyka sobie dłonią usta i już go nie ma w mesie a kucharz dalej prowadzi swój widzicie ludzie to ja w kuchni w tą kolacje wkładam całe swoje serce i nie tylko, parzę sobie o ten cholerny gorący piec brzuch albo i jak się odwracam szefie – ktoś głośno przerywa kucharzowi – proszę tylko nie mówić, co pan sobie dalej parzy, bo tu jest mesa, my tu jemy kolację, ja jestem bardzo wrażliwy na takie pańskie wypowiedzi i mogę również polecieć na pokład, o już chyba mnie się śmieją i wychodzą z mesy idą na dziób do swojego pomieszczenia na zasłużony wachtę ulgową, statek już sztormuje dziobem na wiatr, wolno na przód idziemy, byle statek słuchał się steru. Pod pretekstem, że idę ustawić nawiewniki wychodzę na pelengowy, popatrzeć, co się dzieje na pokładzie. Sieć wisi na falszburcie jest umocowana. Nikogo nie widać na pokładzie tylko na baku z kominka uchodzi dym, załoga pali w piecu by osuszyć trochę odzież i ogrzać pomieszczenie-kubryk, bo bielizna wyschnie na własnym ciele ogrzana ciepłem organizmu czasu do czasu, mimo że jest zabezpieczony to słychać jak dzwon na baku wybija swoje bim, bam, tak jak by chciał nam powiedzieć, że czuwa nad i tu na pelengowym sięgają mnie nie przyjemne rozbryzgi fal. Schodzę na nadbudówkę kotłowni, skryty za mostkiem oparty o komin statku spoglądam na morze. Co chwile wpada na pokład fala z wielkim hałasem, groźnie szumi, wygląda to tak jakby ta fala czegoś szukała na pokładzie i co by mogła zabrać w otchłań morza i znowu wstrząs statkiem, dziób statku nie wszedł na fale, potężna fala taranuje statek trwa walka statek i morze?Wokoło statku panują ciemności i tylko słychać groźny szum łamiących się grzywaczy fal, fala wpada na statek z każdej strony na nasz statek, który znajduje się w potężnej kipieli morza powoduje to potężny hałas. Szum morza, wiatr uderza we wanty powoduje tłuczenie bloków w takielunek i maszty, wszystko to , to piekielny uroki morza zapominam, że mam wachtę, w maszynowni, zastanawiam się przecież jest fala a ja zapomniałem o dialogu z wchodzę do mesy po wachcie widzę, że mój zmiennik Grzegorza, który siedzi przy stole i ma miskę gulaszu i mnie Marian bierz wiosło i wrzucaj na ruszta. Co w stodole to nie moknie, mówi do i pałaszujemy z jednej miski, nawet nie myślę o Neptunie dobrze się czuję, ileż to razy można rozmawiać z Neptunem no nie?Grzegorz, ale się obżarłem ty masz wachtę to tobie czas leci, ja idę w koje, bo szkoda czasu, mówię i już przygotowuje się do wejścia do koi, przed położeniem się do koi przeganiam towarzystwo szczury, a sio wy paskudy, na wachtę z wami koi czuję jak statek chodzi na fali, to dziób wznosi gdzieś do góry to znowu rufa statku leci gdzieś w otchłań morza, znowu wstrząs statkiem cud, że się ten statek tak trzyma na tej fali PLUTON to solidny szybko minął, czas na wachtę, wychodzę na pokład i widzę, że idziemy pod trałem, idziemy z falą i z wiatrem, liny trałowe przytrzymują unoszącą się rufę statku i statek wolno unosi rufę, na chwilę śruba statku jest wynurzona, za rufą widać potężny biały gejzer. By po chwili rufa statku opada wydaje się, że za chwilę potężne fale wpadną na pokład rufy statku, który jest w potężnej dolinie. Widzę wokoło tylko morze, nawis rufowy łagodzi opadanie statku w otchłań morza i fale nie wpadają na rufę statku, statek ciągnie swój jak na wachcie trochę pracuję w maszynowni, w kotłowni. A gdy się nazbiera szlaki i popiołu wychodzę na nadbudówkę kotłowni skąd poprzez nawiewnik wyciągam szlakę, popiół, stare przepalone ruszta i wyrzucam za burtę statku. Pokładem nie mogę przechodzić, bo fale zalewają pokład, więc wchodzę na szalupowy i tu widzę, że na podartej sieci i przykryty tą siecią leży młodszy rybak, jakiś dobry człowiek przywiązał go do czegoś by przyszłe zwłoki rybaka nie zmyła go bardzo mizernie wygląda, jest na twarzy siny, z jego ust wypływa mu jakaś ciecz zielonkawa, pewnie zanim go wzięło to nażarł się świeżych ogórków i teraz prowadzi konwersacje z Neptunem w kolorze seledynowym, strasznie to rybak! Potrząsam delikwenta, czy ty jeszcze żyjesz – krzyczęPo chwili rybak otwiera swoje ślepia, coś tam umarlaku przyniosę tobie kawał chleba ze solą, wiesz tak upieczonego na płycie pieca w kuchni, to tobie pomoże przeżyć, będziesz miał, czym się dzielić Neptunem. Rybak słabiutkim głosem mi odpowiada-Nie, nie, ja umieram, litości, umieram- Boże miej mnie,- w swojej i już tylko ustami porusza, oczy ma zamknięte, jakiś grymas na twarzy i ta ciecz spływająca z jego ust, by nie powiedzieć, że zabrudzonej na niego i myślę, że on naprawdę wykorkuje jęczy jak umierający człowiek, ale go wzięło. Staram się mówi do jego rybak nie umieraj, przyniosę tobie ciepłego mleka, to ci pomoże, będziesz miał, czym on jakoś dziwnie otwiera swoje cielęce ślepia i szepce, Nie, że nie, nie trzeba, ja już, już umieram, już po mnie głośniej jest na pysku siny, a raczej fioletowy, cały mokry, bo i fala go nie oszczędza on naprawdę umrze, mówię do niego rybak nie umieraj, idę po gorące mleko, klepie go po pysku właściwie to nawet mocno trzepie go po pysku może uprzytomni i nie wykorkuje. ale on swoje nie, nie i chyba wie co do niego mówię bo na słowo mleko to już zaczynają go brać się biedak, rzuca nim jak szmatą do czyszczenia płyt w maszynowni, ślini się seledynowo, odjedzie jak nic – maszynowni opowiadam wachcie o lezącym koło komina w sieciach młodym rybaku i że odjeżdża na drugi świat, kiepsko z nim Marian, że jak o korycie to do niego gadasz to go bierze, to dobrze będzie żył –mówi też rodzice pchają chłopaka na morzę, na statek a on się nie nadaje na pływanie –wtrąca mechanik. Pewnie nie wiedzieli ze na rybackim statku trzeba harować a nie myśleć o jakimś to ciekawe, że go zamustrowali jako młodszego rybaka a przecież nasz praktykant pokładowy już trzeci rejs płynie za praktykanta a w załogowym świeżego człowieka dają za młodszego rybaka? –mówi rodzice mieli dobre dojście do załogowego – tłumaczy mechanik, tylko, że nie wiedzieli że syn nie będzie długo słucham dalszej rozmowy mechanika z palaczem, idę do kotłowni, Rozmyślam, że jak to jest dobrze, że to nie ja leżę tam na górze w tych mokrych sieciach i że nie umieram. Dobrze, że mnie nie bierze już fala, chociaż na początku rejsu to już myślałem, że się wykończę i nie miałem zniżki, musiałem ciągnąć kosze z węglem ze szper bunkra i nikt się nie litował a tylko wołali. Trymer węgla nie ma! A ja się przewracałem w tym tunelu. Dobrze, że ten tunel z kotłowni do trzeciej ładowni nie jest szeroki i nie można było się w nim położyć a jak orła wywinąłem to udawałem, że się poślizgnąłem na jest morze i gdyby nie fala to by było marynarzy więcej jak trzeba a tak przyjdzie taki trochę porzyga i ucieka na że w maszynowni gwiżdże szpreh – rura, aha będziemy wyciągać sidła, jak nazywają rybacy jestem na swoim stanowisku obserwacyjnym, ale jest ryby! Tyle jeszcze nie było w sieci. W maszynowni opowiadam ile to jest ryby w sieci, ale jest trochę fali, tam na dole kowale! -krzyczy z góry kucharz – wiecie, że będzie ze siedemdziesiąt baryłek! Szkoda tylko, że to makrela, ale sztuki jak łososie sztuka w sztukę, piękna odpowiada mu palacz, łowcza wachta to się wie, że ryba idzie, pcha się w sidła sama! Szkoda, że nie jest to zejściem z wachty wchodzę na pelengowy by zarzucić żurawia na pokład. ależ to ryba, rybacy już są w akcji, przygotowują na pokładzie lasty po lewej burcie pokładu tam będą wrzucać odgłowioną rybę, po prawej stronie pokładu to w dwóch lastach leży złowiona ryba, ruch na minuty wachty to zjedzenie obiadu na pokładzie a później w koje. Myślę o leżącym rybaku na tych mokrych podartych sieciach, jak będę na wachcie to mu zaniosę mu kawał chleba, jak zje to będzie żył. Szkoda chłopa by zmarł tu na statku, rodzina pewnie na pomniku by mu napisała „że zmarł tragicznie na morzu ratując statek, kapitan i jego załogę”. W koji szybko jakoś zasnąłem, trochę fala człowieka ukołysała to się dobrze mnie szarpie za nogę, ktoś ściąga ze mnie koc, co jest?Odsłaniam zasłonę w koji, widzę Grzegorza, który mówi do Marian, wstawaj, wstawaj volk – a która jest godzina? Jestem idziemy do ryby, dowaliło jeszcze więcej makrela, ty wiesz trzy, lasty jest ful z przesypem – tłumaczy mi trymer. Wyskakuje szybko z koji, ubieram się w lumpy, ktoś mi podpowiada, że u góry w korytarzy, są buty, olejarze sidwestki, buty, noże i inne lumpy dla do góry na korytarz a tu już się przebierają palacze, trymer, pomocnik kucharza no i stoi w drzwiach kuchni, i ponagla nas by się szybciej panowie szybciej, ruszać się przebierać, ryba się parzy w lastach, sam bym poszedł do ryby, a bo to człowieka puszczą? Ty siedź w kuchni – narzeka kucharz – nie wolno tobie wyjść na pokład, a tu sobie człowiek parzy brzuch i no i nie tylko od pieca, to ciekawe? Pyta palacz Kochasiem przezywany, – dlaczego to kucharz nie idzie do ryby jak jest volkoszturm? Trzeba było się uczyć – przerywa mu kucharzTak naprawdę to kucharz nic nie robi, nawet na wachtę nie chodzi,- tłumaczy palacz, nie chodzi i nawet jak dosypie ryby nie chce pójść, co to za ludzie?A kto tobie jeden z drugim zryć daje? Pyta kucharzAle nic więcej nie robisz – tłumaczy mu palaczCo? Co ja kucharz żeglugi wielkiej i małej nic nie robię i już kucharz wymachuje tasakiem i krzyczy, won do roboty? To ja matka na statku z własnej piersi zbieram i karmie jednego z drugim a taki ci powie, że kucharz na statku nic nie robi! Już macie dokładki z głowy, nie potrzebuje żadnych przeprosin! Jazda volkszturm do roboty!Na pokładzie praca wre, każdy z nas ma w ręku duży rzeźniczy nóż i już machają nim, tylko ja się nie mogę jakoś ustawić. Nawet nie potrafię nożem na załogę, która jest już w akcji, szybki chwyt ryby w garść dotyk noża ryba traci łeb, który spada na pokład, krew się leje a odgłowiona ryba leci do lasty po lewej burcie i nie wiem gdzie mam stanąć by pracować jak inni, rozglądam się żeby stanąć przy ruczy ( długie koryta, w których jest ryba). Rozglądam się gdzie stanąćLudzie dajcie miejsce trymerowi, człowiek pcha się do roboty a wy, co? Nie dacie mu pracować, co to za naród na tym statku ubolewa rybak. ty trymer chodź tu stań tutaj i już masz miejsce i bierz się do roboty!Stoję przy grot – maszcie, już pracuje, chociaż ta robota nie wychodzi mi, bo i rybka nie mieści mi się w garści jest duża a i nie mam gdzie oprzeć ryby by pozbyć jej łba, nie wychodzi mi to odgławianie. Zamiast odciąć rybie łeb to piłuje rybie po grzbiecie, no po trudzie łeb ryby spada na pokład rybę wrzucam na lewą burtę – słyszę głos rybaka – ty patrz jak ja to robię, patrz a rybę trzymaj mocno w garści, nie bój się nie udusisz ją i nożem o tak do siebie, Ty nieuku jeden, nie opieraj ryby o brzuch, trzymaj rybę o tak w powietrzu i patrz jak nożem macham, ucz się tak! Ucz się chłopie ucz, bo ja wiecznie żył nie będę, mówi kilku minutach już umiem władać nożem niczym pan Wołodyjowski swoim ciach nożem głowa spada na pokład a ryba leci na lewą stronę pokładu, I ciach, nie ma łba, znowu ciach jakoś już mi już idzie. Pogoda jest paskudna a ja stoję twarzą do wiatru jak to się mówi, morden wind, fala jest duża, co chwilę załoga dostaje potężny prysznic z góry, zwłaszcza na mnie dużo wody leci,Oczy mnie pieką od soli, w ustach czuję smak wody morskiej a przecież dziób mam zamknięty, pewnie uszami wlewa mi się do znowu nieprzyjemny prysznic oblewa nas, czuję, że w butach mam wody do kolan, to dobrze mam balast i nie będzie mną przewracać. Trochę jest nieprzyjemnie gdy czuję jak zimna woda morska gdzieś mi ścieka po plecach albo po brzuchu, ciekawe przecież jestem ubrany w sztormową odzież a jednak czuję pieszczoty po godzinie pracy na pokładzie czuję się jak niemowlak jestem cały przemoczony albo że już odgławiam rybę jak inni, prawą nogą opieram się o bok lasty a lewą stroną ciała jestem oparty o rucze pełną ryby, jestem jak mówią rybacy dobrze zaształowany. Nogi sobie moczę w butach, do której przybywa wody, nawet już nie jest taka zimna, gorzej z oczami strasznie mnie pieką, to ta woda morska, która tak często spłukuje mi pysk i pozostawia sól. Spoglądam na pracujących rybaków tu na pokładzie, wszyscy są jakoś dziwnie pochyleni, oczy maja przymknięte i tylko mały ruch lewą ręką gdy chwytają rybę by po sekundzie wrzucić ją na lewą stronę pokładu do się wzmaga, nasz PLUTON dzielnie walczy z falą, uderzając swym potężnym dziobem we falę niczym potężnym mieczem, rozbija falę, rozbita fala tworzy potężne wysokie fontanny, które z wielkim, głośnym szumem opadają na nas, cześć tej fontanny wiatr porywa i niesie gdzieś przez cały statek aż na i tak, że dziób statku zanurza się w otchłań morza a potężna fala wpada na nasz pokład jak oszalała, chce wszystko zmyć z naszego pokładu, uderza z ogromną siłą we windę trałową to się rozbija, ale nie daje za wygraną, dalej uderza w mostek, który na chwilę jest nie widoczny w ogromnej masie wody. Nie widać już komina statku, po chwili wiatr porywa falę i niesie ją gdzieś na rufę na szalupowy, gdzie głośnym szumem opada za rufą statku na powierzchnie chwilę widać pracujących tu ludzi na pokładzie statku, ci ludzie nie zwracają uwagi, że przed chwilą byli zakryci potężną masą wody, że pewnie są już przemoczeni, pracują i tylko, gdy statek przechyla się oni jakoś dziwnie też zmieniają odruchowo swoja postawę by nie polecieć po przechylonym pokładzie. Jestem dumny, że jestem jednym z nich, że jestem wśród tych dzielnych ludzi, jacy są rybacy morscy, zastanawiam się jak to się dzieje, że tak potężne fale zalewająca nas tu na pokładzie tego małego parowca a my ciągle pracujemy na jego jak wygląda praca rybaka w sztormie, wiem jak się czuje ten człowiek pracujący w sztormie, nikt nic nie mówi, bo jak otworzysz dziób to jest pewne, że masz pełny dziób a nawet i więcej wody morskiej w przerywa głośny głos z mostku ktoś dawaj ludzzzi na kkoolaacjee!Bosman spojrzał w stronę mostku, coś tam krzyczy, coś macha rękami a po chwili krzyczy głośno w nasza stronę. Załoga na lewej burcie jazda do koryta, na kolację!Więc ci, którzy pracują po lewej burcie pokładu idą na lekko zmienia kurs od sztormowania pod wiatru, by załoga mogła przejść po zawietrznej prawej burcie, do mesy na rufie, na kolację Po zmianie kursu statek my dostajemy więcej fali na pokład, są większe przechyły statku na szczęście jestem dobrze ustawiony tak, że mam, o co się opierać, gdy statek przechyla się na prawą burtę, Spoglądam na drugiego trymera na Grzegorza, który stoi w rybie po pas i ładuje nam rybę do ruczy.[Drewniane koryto, do którego wsypuje się rybę i z którego załoga bierze rybę i odgławia]Ale bywa, że gdy statek mocno przechyla się na prawą burtę Grzegorz przewraca się w rybie, ryba go zasypuje, po chwili wstaje i znowu sypie nam rybę, ktoś głośno mówi do nie śpij w laście, bo to nie znowu krzyczy –Hej! Prawa burta na kolację! Do koryta!Idą ci, którzy pracują na prawej burcie a więc idę i ja również. Każdy z nas trzyma się relingów nadbudówki, bo i przechyły są solidne. Ukradkiem spoglądam na morze, wygląda groźnie, ale jest przechodzimy pokładem bosman idzie za mną jako ostatni. W korytarzu zdejmujemy tylko zewnętrzną odzież sztormową i już na dół do mesy, jak tu przytulnie szybko zjada kolację a nawet już są i tacy, że mają w ustach zapalonego papierosa, na pokładzie nie będzie czasu i możliwości zapalenia sobie przechodzimy pokładem ktoś głośno że chyba dmucha już i więcej dmuchać – inny już wszyscy pracujemy, od czasu do czasu puszczam żurawia na to, co się dzieje wokoło mnie, spoglądam na mostek, który zalewa fala. A gdy jak to mówią tu na statku uderza ta trzynasta albo dziewiąta fala, jest to potężna fala pod jej naporem i jej uderzeniem, statek zatrzymuje się na chwilę, trzęsie się od stępki po topy naszych masztów, trzęsie się cały takielunek, robiąc potężny hałas, spoglądam do góry czy przypadkiem coś na nas z góry nie leci. Po chwili masy wody wylewają się za burtę poprzez furty wodne a bywa ze gdy jest przechył woda przelewa się przez nadburcie statku i znowu jest chwila że widać jest cały statek i pracujących ludzi na dużo ryby ubyło w laście po prawej burcie, widać, że załoga szybko pracuje na pokładzie, pokład jest zabarwiony na czerwono przez ściekającą krew z odgławiany ryby, pokład spłukuje znowu potężny prysznic mamy, można się i do tego przyzwyczaić, widzę, że z naszej prawej burty od czasu pokazują się jakieś światła, jest to statek, który idzie blisko nas, widać jak i tam pracują ludzie na pokładzie i znowu nie widać statku, może to jakiś latający Holender, znowu widać go w całej jego okazałości. By po chwili nie był widocznym w tej ciemności się rytm pracy na naszym pokładzie, przy odgławianiu ryby pozostaje załoga maszynowa, rybacy odgłowiona rybę płuczą, solą, ładują do beczek, które się zabija, zamykanie beczek i ustawianie na rufie po lewej burcie wzdłuż nadbudówki znowu statek odszedł od wiatru, idziemy tak by rybacy mogli pracować po zawietrznej lewej burcie.. Walka statku, małego parowca rybackiego z potężnym żywiołem, morzem, które się zamieniło się w jakąś piekielną nie jest to pływanie na jachtach po zatoce, będę miał, co opowiadać swoim kolegom z HOM-u. Załoga pokładowa nadal pracuje przy mocowaniu beczek na My pracując przy odgławianiu dostajemy częściej fale na plecy, nawet mi to już nie przeszkadza, wiem jedno, że jestem przemoczony, jedna fala więcej jedna fala mniej i tak mam wszędzie dobrą pozycję do wiatru stoję jak to mówiło się w harcerstwie stoję sobie do wiatru baksztagiem a gdy mnie przygniata masa wody to się opieram o ruczę , w butach mam balast tak że dobrze się trzymam na przechyłach głos bosmana oznajmia wszem, że praca na pokładzie dobiega końca. A wy kowale i smoluchy jazda do nory, i do kuźni, dziękuje za współpracę, partia wam tego nie zapomni!Koniec zwykłego dnia pracy na trawlerze rybackim, ale tylko dla załogi maszynowej, załoga pokładowa dalej pracuje przy soleniu i ładowaniu ryby do beczek. Beczki zostaną na pokładzie zabezpieczone by fala ich nie zmyła do morza. W sztormowej pogodzie nie można otwierać ładownie, żeby można beczki załadować do maszynowa szybko opuszcza pokład, wchodzimy na nadbudówkę kotła, kotłowni a stąd poprzez piekiełko nad kotłem do pomieszczeń na za mostkiem, tuz koło komina statku, zdejmuję olejarz, i buty, z których wylewam wodę, nie mam, co się spieszyć z przebieraniem, bo już niedługa kończę wachtę a i do mycia jest kolejka,Jakaś kolejność musi być a ja z racji, że jestem trymerem to moje miejsce zawsze jest na oparty o ciepły komin statku, trzymając się relingu i zejściówki z pelengowego spoglądam na morze. Nigdy się nie zastanawiałem, że tak wielkie morze, może być tak zburzone, takie wysokie fale i ten hałas, szum łamiących się grzywaczy, ten wiatr wygrywający jakieś piekielne melodie na masztach i takielunku, ta ciemność wokoło naszego statku, który walczy idzie na fale, sztormuje już jest za duża fala by statek szedł innym częściej na statek na jego pokład wpada potężna fala, fala przechodzi pokładem przewraca beczki i pracujących rybaków, to już jest potężny sztorm – na dzisiaj pracy na pokładzie i podziwiania morza, czas na przebranie się w suchą odzież i trochę wrzucić na ruszta, bo zgłodniałem i lulu do ale jak ten młodszy rybak się czuje, przypominam sobie o młodszym rybaku, idę w stronę gdzie leżał, mimo że ciemno widzę leżącego młodszego żyjesz? Krzyczę głośno do rybaka. – Który jest cały mokry, zimny, chyba nie odkorkował? Klepie go po pysku, właściwie to sobie nie żałuję tego klepania po jego twarzy, może go wskrzeszę, po chwili słyszę jego umierający głos, właściwie to on jakoś dziwnie rybak. Chodź tam pod komin, tam będzie tobie lepiej. Rozwiązuję te sznurki, którymi jest przywiązany by go fala nie spłukała, nie zmyła za burtę z nadbudówki, odrzucam sieci, by jakoś go wyplątać by mógł przeczołgać się pod komin statku. Co chwilę dostajemy potężny prysznic? Krzyczę do niego no teraz czołgamy się człowieku, bo ja sam nie dam rady cię przesunąć, tam pod komin, pomóż mi! Jakoś udaje mi się go dowlec umierającego pod komin statku, tu również leżą worki sieciowe i inny sprzęt przyszłego nieboszczyka na sieciach, przykrywam sieciami, przywiązuję go do relingów i sztagu komina by jakaś fala nie zmyła za burtę statku, nie wyleci za burtę chyba, że zrobimy zwrot przez kil, o czym ja myślę? Będzie mu, chociaż tu ciepło. Upewniam czy jeszcze rybak, słyszysz mnie, tu będzie tobie lepiej i mniej będzie ciebie zalewała fala, słyszysz? A jak będę na wachcie to przyniosę tobie coś do żarcia – tłumaczę mu, ale zamiast odpowiedzi słyszę jakieś charczenie, pewnie mówi Neptunowi jedno spojrzenie na morze, na walkę statku z morzem, walkę z potężnym żywiołem, ale statek musi być tym, który zwycięży, bo w nim nasza nadzieja, nasze pieką mnie od wody morskiej, ale nie mogę je oderwać od piękna żywiołu, morze dziś ma kolor czarny i ta ukazująca się biel łamiących się grzywaczy fal głośnym hałasem. Patrzeć i zapamiętać to piękno żywiołu, by móc komuś opowiedzieć, ale czy będzie ktoś, kto będzie chciał słuchać mego opowiadania o sztormie? O małym parowcu, który walczy z piekielną kipielą morza. Opowiedzieć o tych wspaniałych ludziach, o tych rybakach morskich o tym, jaka jest ich ciężka praca tu na morzu w piękno mogą oglądać tylko wybrańcy, ludzie morza, inni mogą to zobaczyć na pięknych obrazach wspaniałego marynisty, jakim jest artysta, marynista pan Mokwa i to im musi wystarczyć, zobaczyć, podziwiać morze na płótnie że są i tacy na naszym statku, którzy proszą Boga żeby już się skończył ten piekielny sztorm a ja tak bym chciał jeszcze popatrzeć na ten sztorm w dzień i w nocy i kogo to Pan Bóg ma wysłuchać?Dopiero w koji czuję swoje zmęczenie, przeżywam pracę na pokładzie, te fale, które nas zalewały na pokładzie, tu w koji wyczuwam walkę naszego statku. O, PLUTON trafił na jakąś potężną falę, statek ma jakieś drgania, trzęsie się, to znowu rufa statku unosi się gdzieś wysoko, by po chwili lecieć w otchłań morza. Moje ciało na sekundę jest pozbawione przyciągania, mogę włożyć książkę pod plecy nawet jest to zabawne i usypiające. Nazajutrz w czasie wachty przechodzę obok kuchni opowiadam kucharzowi o młodszym rybaku, który tam na kul kaście leży w sieciach i przygotowuje na zejście z tego że on tam leży na tych starych, śmierdzących sieciach i umiera i że mu z pyska wycieka coś zielonkawego? Pyta kucharzLeżał nad kuchnią, ale ja jakoś przywlokłem go tam pod komin, cud, że go fala nie zmyła no nie panie szefie? Tłumaczę ty wiesz, że na chorobę morską jeszcze nikt nie umarł, a jak będzie głodny to przyjdzie tu do mnie na kolanach, bym mu dał zryć. I nie będzie wybrzydzał to ja tobie mówię jak tu jestem na Północnym panie szefie z nim naprawdę jest źle, może by tak kawał chleba na płycie pieca przypiec i posolić to zaniosę mu,Źle czy dobrze z nim, na morzu albo będzie chłopem a jak nie to niech wraca na ląd i niech nie rzyga po statku a co do chleba to ci przygotuję i możesz mu dać i niech wie, że kucharz to jak matka na statku – kończy leży tam gdzie go wczoraj ułożyłem, twarz ma tak brudną, że zaczynam się śmiać, w ogóle to cały wygląda mizernie. Na wszelki wypadek głośno do niego rybak żyjesz jeszcze?Rybak powoli otwiera oczy i coś szepcze, nie może się poruszać, bo związany jest prosiak, odwiązuję te sznurki by mógł się trochę ruszać i zaczynam do niego mówić, chce się upewnić, że tu kawał chleba i jedz chłopie, to trochę jeszcze pożyjeszOtwórz dziób! Wkładam mu kawałek chleba do ust jego, Do diabła ty gryź ten chleb, bo ja za ciebie tego nie będę robił, no żryj! Bo inaczej padniesz jak kawka, no mamlaj tym dziobem! Krzyczę do umierającegoDelikwent jakoś dziwnie porusza swoją gębą, może zapomniał jak się gryzie, nie może połknąć szybciej ruszaj tą swoją gębą – mówię – masz tu kawał chleba i jedz jak nie chcesz by załoga tobie zrobiła jakoś dziwnie spogląda na mnie, tak żałośnie i po chwili mówi, stękającym głosem a właściwie to mówi do nie, nie mogę, uuummierramm i już go męczą mam wachtę! Wydzieram się do niego, nie jestem siostrą miłosierdzia, muszę pracować a nie patrzeć, kiedy ty orła szaleje już na całego, chciałem widzieć w dzień? Więc Bóg cię wysłuchał a teraz patrz, co się dzieje na morzu i statku. Z pelengowego spoglądam na pokład statku, widzę kilka beczek jest rozbitych, pusto, tylko na baku widzę, że z kominka wydostaje się dym z piecyka w kubryku, załoga pali w nim by wysuszyć bieliznę i ogrzać pomieszczenie. Uciekam z pelengowego, bo i tu fala mnie oblewa, schodzę na nadbudówkę kotłowni i tu mogę sobie popatrzeć na zmieniło swój kolor jest czarno – szare i tylko te łamiące się grzywacze fal są kontrastowo białe, mała widoczność wszędzie widzę fontanny, bryzgi, które otaczają nasz statek i tylko, Gdy rufa statku jest na chwile uniesiona falą widać potężny wydaje się, że są tak nisko, że za chwilę topem masztu o nie zahaczymy i je rozerwiemy i ukaże się spada na statek fala, która go całkowicie zakrywa, po chwili statek się wynurza się i zrzuca wielką masę wody, statek lekko się przechyla, tak jak by chciał szybciej się pozbyć tej wody z pokładu. Bywa, że jakaś fala uderza w burtę statku i statek gwałtownie się przechyla na którąś burtę i znowu wstrząsy statku od stępki po topy masztów, trwa walka statku z pokładowa siedzi w mesie na rufie, jedni drzemią siedząc, są i tacy, którzy położyli się pod stołem i śpią jak u Pana Bogiem za piecem, W pomieszczeniu panuje zaduch, wszystkie drzwi są zamknięte, w pomieszczeniu jest zapach maszynowni i z kuchni, gdy kucharzowi wylewa się jakaś potrawa z garnka na gorącą płytę pieca. Czuć pot i suszoną bieliznę na ciele ludzi, nikt nie narzeka, jest sztorm, wszyscy są którzy odpoczywają w kojach przywiązują się jakimś sznurkiem by w trakcie przechyłu statku nie wylecieć z koi, bo i tak czasie wachty odwiedzam umierającego rybaka, niosę mu kawał chleba i kubek mleka, namawiam go do zjedzenia i wypicia mleka, ale rybak tylko mamrocze swoje – nie, nie, umieram, wzywa swoją matkę, prosi o pomoc, wzywa Boga i świętych, wygląda strasznie i nie smacznie. Widzę, że znowu jest mocniej przywiązany do relingu niczym prosiak, jednak oprócz mnie ktoś go odwiedza i dba o to by nie zmyła go wokoło nas kipiel, dziób otworzysz i już masz kufel wody w żołądku i to za darmo funduje tobie Neptun. Gdy zza mostku spoglądam na dziób statku to wydaje mi się ze fale są wielkości kamienic, gdy spoglądam na rufę statku, gdy jest uniesiona falą, za rufą widzę głęboką dolinę na kilka metrów a w niej straszną kipiel, dziś wiem jak wygląda sztorm jak statek walczy z miał, co opowiedzieć na lądzie, ale czy tylko opowiedzieć to piękno morza a czy będą i tacy, którzy zechcą słuchać? Tego, co dzisiaj widzę tu na morzu. NA ŁOWISKU W CZASIE SZTORMU U BRZEGÓW NORWEGII KORYTARZ NA RUFIE ZEJŚCIE DO MESY, KUCHNIA I ZEJŚCIE DO MASZYNY. WIDOK NA MASZYNOWNIE RYBACKIEGO PAROWCA OD STRONY DZIOBU RYBACKI PAROWIEC WALCZY ZE SZTORMEM NIE JEST TO MOJA WYOBRAŹNIA, BYWA ZE I TAK STATEK WIDAĆ Autor tekstu i grafiki: Marian RodakWspółpraca: Ewa Sorn Morskie transportowce podzielić można na kilka głównych kategorii - jedną z nich są gazowce, specjalizujące się - jak nietrudno zgadnąć - w przewozie gazu Aby utrzymać właściwości gazu potrzebna jest odpowiednio niska temperatura - wartości sięgają poziomu nawet -160 °C Największe statki tego typu przewożą ładunek, którego eksplozja - przynajmniej w teorii - dorównuje mocą 55 bombom atomowym zrzuconym na Hiroshimę Współczesne statki transportowe pełne są ciekawych rozwiązań technologicznych, technicznych i mechanicznych Największe na świecie gazowce mają długość kilkuset metrów. Choć transportowce tego typu różnią się formą, w jakiej przewożą gaz, zasada ich działania wszędzie jest taka sama. Na zdjęciu otwierającym jedna z większych jednostek tego typu Więcej takich historii znajdziesz na stronie głównej Choć transport lotniczy z roku na rok staje się coraz powszechniejszy (z wyłączeniem roku 2020, z wiadomych względów), jeszcze długo światowa gospodarka uzależniona będzie od innych form przewozu. Powodów jest przynajmniej kilka, ale te dwa najważniejsze sprowadzić można do następujących kwestii – kosztów oraz właściwości (nie tylko tych ilościowych) przewożonych ładunków. I tak, choć na papierze transport lotniczy w przypadku niektórych gazów czy paliw jest możliwy, mało kto się na niego decyduje. Po pierwsze – właśnie z powodów kosztów, a po drugie – skomplikowania całej operacji od strony logistyczno-technicznej. Tego typu „towarów” każdego dnia przemieszcza się po świecie setki tysięcy ton, a wynik ten w głównej mierze zawdzięczamy jednym z największych pływających po oceanach i morzach statkom. Te, które śmiało nazwać można „transportowcami podwyższonego ryzyka” specjalizują się w przewożeniu gazów w najróżniejszych formach. Wszystkie łączy jednak jedno – w przypadku katastrofy na pokładzie, powstała eksplozja w skutkach i zasięgu mogłaby dorównać wybuchowi atomowemu. Największe jednostki tego typu – ogromne gazowce przewożące LNG (ciekły gaz ziemny) z ładownością rzędu nawet ponad 200 tys. m3 – według niektórych wyliczeń, przynajmniej w teorii, w momencie eksplozji pod względem mocy dorównałyby aż 55 bombom atomowym zrzuconym na Hiroshimę! To musi przemawiać do wyobraźni. Nasza redakcja miała w ostatnim czasie okazję przyjrzeć się bliżej jednemu z takich gazowców. To wprawdzie nieco mniejsza jednostka w porównaniu do znajdujących się w służbie rekordzistów, ale ludzie, którzy na niej pracują przewożąc dziesiątki tysięcy ton etylenu, propanu czy butanu, każdego dnia muszą budzić się ze świadomością, że żyją tak naprawdę na "pływającej bombie". Oczywiście o ich bezpieczeństwo dba cały szereg procedur i systemów, ale to nadal jeden z tych zawodów, który spokojnie nazwać można „szalenie ryzykownym”. W tym materiale skupimy się jednak nie na ich życiu (choć i na to zapewne przyjdzie czas), a samych statkach, które zdolne są do przewożenia nawet tak niebezpiecznych ładunków. Stoi za tym kilka niezwykle interesujących oraz zaawansowanych od strony technicznej, technologicznej i mechanicznej rozwiązań. Zaglądając pod i na pokład, a także na sam mostek - mogliśmy przyjrzeć się bliżej inżynierii, która tłoczy paliwo w serce pływającego giganta. Poniżej prezentujemy serię zdjęć z poszczególnych obszarów statku, a jednocześnie staramy się wyjaśnić w prostych słowach z czym mamy do czynienia. /30 Agregaty prądotwórcze Komputer Świat / Zdjęcia własne Żaden współczesny statek nie może się obyć bez potężnych zapasów energii. Jednostka, której zdjęcia prezentujemy, wyposażona jest łącznie w cztery agregaty. Dwa z nich dysponują maksymalną mocą 1100 kW (to tzw. duże agregaty), a dwie mniejsze jednostki – mocą 850 z tej potencjalnej mocy faktycznie jest potrzebne? W chwili, w której na statku działa tylko silnik główny (nie licząc oczywiście oświetlenia i pomniejszych urządzeń elektrycznych załogi), w gruncie rzeczy do zrealizowania potrzeb poboru wystarcza tylko jeden agregat. /30 Agregaty prądotwórcze Komputer Świat / Zdjęcia własne Jednak w chwili, w której uruchamiane są tzw. kompresory potrzebne podczas procesu załadunku bądź wyładunku, zapotrzebowanie na moc w oczywisty sposób rośnie. Wówczas w optymalnym stanie wykorzystywane są łącznie trzy jednostki, zaś czwarty agregat pełni jedynie rolę zabezpieczającą i działa w trybie stand-by. /30 Agregaty prądotwórcze Komputer Świat / Zdjęcia własne W jaki sposób sam agregaty są uruchamiane? Tu z pomocą przychodzi oczywiście technologia. O ile dawniej tego typu urządzenia musiały bazować na wiedzy i pomiarach dokonywanych przez ludzi, teraz wszystko wsparte jest mocą obliczeniową komputerów. W momencie, w którym mechanicy dochodzą do wniosku, iż potrzebne będzie uruchomienie kompresorów – włączają odpowiedni guzik, który rozpoczyna procedurę aktywowania agregatu. Wówczas system rozpoczyna analizę tego, ile dokładnie mocy potrzebuje, a następnie automatycznie uruchamia dostępne zasoby w zależności od sytuacji i synchronizuje wszystkie działające agregaty. Cała procedura trwa około dwóch minut, zaś „wyłączenie” agregatu i przejście na tryb stand-by zajmuje nieco więcej, bo około pięciu minut. System pomyślany jest w taki sposób, aby jak najoptymalniej wykorzystywać dostępna moc. /30 Pokład Komputer Świat / Zdjęcia własne Po krótkiej wizycie w maszynie, zaczerpnijmy przez chwilę powietrza na pokładzie. Jednostka, której zdjęcia prezentujemy ma szerokość dokładnie 26 m oraz długość 159 m. To pozwala na umieszczenie na i pod pokładem nawet kilkudziesięciu kilometrów rur, które wykorzystuje się przy załadunku i wyładunku gazu. /30 Pokład Komputer Świat / Zdjęcia własne Oczywiście nie wszystkie z nich są takie same – w zależności od formy gazu, wykorzystuje się różne rury. Część odpowiedzialna jest za gaz w formie pary, inne za gaz obojętny, jeszcze inne za gaz w stanie ciekłym. Wszystkie wykonane są jednak ze specjalnej mieszanki stali nierdzewnej, która jest w stanie wytrzymać bardzo niskie, minusowe temperatury. W przypadku tego statku, temperatura gazu oscylować musi w okolicach -103 ℃, ale w niektórych przypadkach „towar” wymaga utrzymania stałej temperatury nawet na poziomie – 165 ℃. /30 Pokład Komputer Świat / Zdjęcia własne Rury rurami, ale oczywiście sam gaz przechowywany jest w specjalnych zbiornikach ładunkowych. Tych na odwiedzonej przez nas jednostce mamy łącznie cztery sztuki. Każdy oczywiście ze sobą wzajemnie połączony w systemie dwójkowym. Ich łączna pojemność wynosi ok. 12 tys. ton metrycznych. Tu także kluczowe jest utrzymanie odpowiednio niskiej temperatury oraz wykonanie samego zbiornika ze stali nierdzewnej o specjalnych właściwościach. /30 Kompresor tłokowy Komputer Świat / Zdjęcia własne Tak niskie temperatury nie biorą się oczywiście same z siebie. Za całym tym zamieszaniem stoją kompresory, o których wspominaliśmy krótko już wcześniej. Mówiąc o kompresorach obecnych na tym konkretnym gazowcu, wyszczególnić możemy dwa typy. Pierwszy typ kompresorów obecnych w maszynie gazowca to tzw. kompresory tłokowe, których mechanizm opiera się oczywiście o zgodną z nazwą mechanikę – cała zasługa za „dobrze wykonaną robotę” spada tu na tłoki. Tego typu kompresorów na odwiedzanym statku mamy łącznie trzy sztuki. /30 Kompresor tłokowy Komputer Świat / Zdjęcia własne Pomimo zaawansowanych systemów na bieżąco monitorujących poziom ciśnienia w zbiornikach, niekiedy zdarza się, że ciśnienie i tak rośnie. Może to być przykładowo efekt panujących na zewnątrz warunków – podczas długiego rejsu w strefie tropikalnej utrzymanie odpowiednich temperatur bywa szalenie trudne. W sytuacjach awaryjnych, w której ciśnienie osiąga niebezpieczne poziomy (zdarza się to niezwykle rzadko) – zaczynają być wykorzystywane tzw. zawory bezpieczeństwa. Za ich pośrednictwem upuszczany jest na zewnątrz „nadprogramowy” gaz i choć to proces mocno szkodliwy dla środowiska, zwyczajnie zapobiega jeszcze większej katastrofie. A ta – jak już wspominaliśmy na początku – mogłaby doprowadzić w najgorszym przypadku do wybuchu porównywalnego do eksplozji nuklearnej. /30 Kompresor śrubowy Komputer Świat / Zdjęcia własne Drugi z kompresorów to tzw. kompresor śrubowy. Na omawianym statku znajdują się łącznie dwie takie jednostki. W jaki sposób działają? W chwili, w której temperatura gazu rośnie, ten zaczyna się skraplać – rolą kompresora śrubowego jest „ściśnięcie” tego, co wówczas się wytworzy. Podczas tego procesu opary zostają zamienione ponownie w ciecz, co w bezpośrednim rezultacie skutkuje obniżeniem temperatury. Oprócz kompresorów w całym cyklu kluczową rolę odgrywają także dodatkowe chłodnice!Im niższe ciśnienie, tym niższa temperatura, a cała sztuka polega na tym, aby wszystko utrzymać w odpowiednich proporcjach. Idealna temperatura etylenu wynosi przykładowo -104 °C, ale podczas samego wyładunku, zazwyczaj doprowadza się go do temperatury na poziomie od -103,4 do 103,2 °C. Podczas załadunku, wartość ta z kolei waha się od poziomu -100 do -98 °C. /30 Kompresory klimatu Komputer Świat / Zdjęcia własne Ostatni, najmniej „krytyczny” kompresor to… kompresor klimatu, który odpowiada za działanie systemu klimatyzacji na statku. Jak już wspominaliśmy, temperatury na i pod pokładem, zwłaszcza w cieplejszych strefach, mogą osiągać bardzo wysokie temperatury. Pracująca na statku załoga, aby móc dobrze wykonywać swoje obowiązki, potrzebuje odpowiednich warunków. Także tych klimatycznych. /30 Mostek kapitański Komputer Świat / Zdjęcia własne Wracamy nad pokład! Tym razem zaglądamy na mostek kapitański. O ile maszynownie wraz z silnikiem głównym stanowią serce każdego statku, tak mostek to jego głowa. To tutaj zapadają wszystkie decyzje związane z kierunkiem oraz samą nawigacją. Kapitan szczęśliwie ma współcześnie do dyspozycji już znacznie więcej niż tylko lunetę i papierową mapę. Kurs wyznacza się w oparciu o dane dostarczane od dawna przez Admiralicję Brytyjską oraz systemy GPS. Wszystkie statki na świecie – bez względu na typ – korzystają z jednego, tego samego to z bardzo prostego faktu – wszyscy muszą bazować na tych samych danych i mapach, tak aby nie dochodziło do potencjalnych kolizji i innych niebezpiecznych sytuacji. Samym przygotowaniem map zajmują się wyspecjalizowane firmy – w przypadku statku, o którym mowa w tym materiale, jest to największa na świecie tego typu firma o wdzięcznej nazwie OneOcean, powstała jakiś czas temu z połączenia brytyjskiego ChartCo oraz kanadyjskiego Marine Press. /30 Mostek kapitański Komputer Świat / Zdjęcia własne Ekrany, które widzicie to w większości radary połączone z systemem prowadzącym. Od niedawna, bo dopiero od początku XXI wieku, na statkach zaczęły pojawiać się zaawansowane systemy pozycjonowania. Tzw. AIS (pl. System Automatycznej Nawigacji) pozwala na w pełni zautomatyzowaną wymianę danych dotyczących lokalizacji statku z innymi jednostkami oraz bazami nadbrzeżnym, które stale monitorują położenie. Dzięki temu znacznie ograniczono wszelakiej maści kolizje. /30 Łączność internetowa i systemy komunikacyjne Komputer Świat / Zdjęcia własne Co istotne, zarówno mostek – jak i inne obszary współczesnych statków – są stale połączone z internetem. Zgadza się – nawet na środku oceanu, załoga ma dostęp do sieci i może spokojnie rozmawiać z bliskimi czy to za pośrednictwem Messengera czy jakiegokolwiek komunikatora. Przeglądanie ulubionych stron także nie rodzi większych problemów, choć już pobieranie większych ilości danych bywa problematyczne. Za tę morsko-komunikacyjną rewolucję odpowiada oczywiście łączność realizowana za pośrednictwem satelitów. O tych w ostatnim czasie jest głośno za sprawą Elona Muska oraz jego programu Starlink. Ale to niejedyny „kosmiczny internet”, który dociera w każdy zakątek Ziemi. Innym dostarczycielem jest chociażby Viasat, który jest w stanie dostarczać na statek internet o prędkości do 100 Mb/s (a z uwagi na rosnącą konkurencję ze strony Muska, ma to być nawet i 512 Mb/s). W praktyce są to jednak wartości w okolicach 25-50 Mb/s. Niemniej, nie ma tu żadnego limitu na dane. O ile załoga jest więc cierpliwa – pobrać może dosłownie wszystko. Do odbioru sygnału są oczywiście potrzebne specjale łącznością internetową, na statku dostępna jest naturalnie także normalna łączność telefoniczna. Statek, który prezentujemy w tym materiale ma łącznie swoje dwa numery, a z poziomu mostka można w ten sposób zadzwonić w dowolne miejsce na świecie. /30 Mostek kapitański Komputer Świat / Zdjęcia własne Pomimo rosnących możliwości technologii, zdarza się jednak czasem, że z uwagi np. na warunki pogodowe, łączność zostaje zerwana. Oczywiście statek nigdy nie może sobie pozwolić na bycie całkowicie offline, dlatego jednostki wyposażone są w dodatkowe systemy zabezpieczające, które zawsze pozwalają na zewnętrzną komunikację. W ten sposób ilość wysyłanych i odbieranych danych jest bardzo ograniczona, a całość realizowana jest za pośrednictwem systemu GPS, ale w krytycznych sytuacjach kapitan zawsze może skontaktować się „ze światem zewnętrznym”. /30 Terminal załadunkowo-wyładunkowy Komputer Świat / Zdjęcia własne Jednak choć współcześnie łączność na pływających statkach nie jest już problemem, jedno pozostaje niezmienne – dobiciu do portu zawsze towarzyszy poczucie ulgi. Oczywiście dla załogi nie oznacza to laby, proces załadunku bądź wyładunku wymaga bowiem pełnej gotowości. I choć większość procesów odbywa się automatycznie, nad ich poprawnym przebiegiem nadal czuwają ludzie. W przypadku gazowców, w momencie dobicia do portu, procedury mogą trwać od kilku godzin, nawet po kilka dni. /30 Ramie wyładunkowe podłączone do terminalu Komputer Świat / Zdjęcia własne Wszystko zależy od typu ładunku oraz tego, co reprezentant portu postanowi z nim „zrobić”. Niektórzy bazują jedynie na analizie chemicznej ładunku dostarczonej przez port załadunkowy. Inni decydują się na pobór próbek i samodzielne ich zbadanie, które pozwoli im na określenie tego, czy dostarczony gaz ma odpowiednie parametry techniczne. Bez względu na scenariusz – gdy statek zyska w końcu zgodę na rozładunek – załoga musi się uzbroić w cierpliwość. /30 Rury wyładunkowe Komputer Świat / Zdjęcia własne Na terminalu, bez względu na to, czy mamy do czynienia z załadunkiem czy wyładunkiem, statek może stać nawet po kilka dni. W przypadku załadunku główną rolę odgrywa temperatura gazu – jeżeli jest wyższa, cały proces trwa dłużej z uwagi na konieczność intensywnej pracy wspominanych już kompresorów. Jeżeli jest niższa – proces przyspiesza. Przy wyładunku sytuacja jest nieco prostsza - gaz od razu ma odpowiednią temperaturę, a terminal przyjmuje go po prostu tyle, ile jest w stanie pomieścić. /30 Góra zbiornika ładunkowego z pompą cargo Komputer Świat / Zdjęcia własne Aby lepiej zobrazować czas trwania całego procesu, najlepiej operować na konkretnych liczbach. Gazowiec z możliwością załadunku 12 tys. ton metrycznych i rurami z przepustowością maksymalnie 2000 ton metrycznych na godzinę, może być „załadowany” pod korek zarówno w kilka dni (gdy tempo przy ciepłym gazie wynosi „jedynie” ok. 250 ton metrycznych na godzinę) jak i w zaledwie kilkanaście godzin. /30 Góra zbiornika ładunkowego z pompą cargo Komputer Świat / Zdjęcia własne Ostatnio w Houston uruchomiono przełomowy w tej kwestii terminal, który jednostkę omawianą w tym tekście był w stanie „obsłużyć” w zaledwie 12 godzin! To nawet kilkukrotnie szybciej niż „średnia”! /30 Silnik główny Komputer Świat / Zdjęcia własne Tym razem bliżej przyjrzymy się najważniejszej części każdej jednostki – czyli silnikowi. W tym konkretnym przypadku pod pokładem znajduje się „tylko” jeden silnik główny, jednak największe jednostki tego typu – czyli te przewożące LNG – mają niekiedy dwie sztuki. Ile wynosi moc takiej „bestii”? To aż 7200 kW, co przekłada się na ok. 9800 koni mechanicznych (dla porównania - najszybszy samochód świata, Bugatti Chiron ma "tylko" 1500 koni mechanicznych). Sześciocylindrowy silnik ze zdjęcia jest teoretycznie w stanie wykonać 116 obrotów na minutę, ale w praktyce do osiągnięcia pełni potrzebnej prędkości wykorzystuje się 110-112 RPM. /30 Silnik główny Komputer Świat / Zdjęcia własne Przy tak dużej mocy i tak dużej masie statku wraz z załadunkiem, ilości spalanego paliwa są oczywiście kosmiczne. W ciągu doby, tego typu gazowiec jest w stanie spalić przy pełnej prędkości nawet 30t mazutu na dobę. O ile dawniej nikt nie zwracał na to uwagi, tak w obecnych czasach – czasach większej świadomości ekologicznej – podejmowane są liczne działania mające ograniczyć spalanie, zwłaszcza w specjalnych strefach nazywanych SECA, czyli po rozwinięciu i przetłumaczeniu na polski – Strefach Kontroli Emisji Siarki. /30 Silnik główny Komputer Świat / Zdjęcia własne Za ich ustanowienie odpowiada porozumienie międzynarodowe przyjęte w roku 1997, które jest stale aktualizowane. Najnowsza wersja, obowiązująca od początku 2020 r., ustanawia, że w strefach SECA dopuszczalny poziom siarki w spalanym paliwie nie może wynosić więcej niż 0,1 proc. Strefy te obowiązuje przykładowo w okolicach linii brzegowej Europy czy Ameryki Północnej. W pozostałych obszarach poziom wynosić może maksymalnie 0,5 proc. /30 Silnik główny Komputer Świat / Zdjęcia własne Jeżeli statek wchodzi w strefę SECA, wykorzystywanie mazutu nie wchodzi w grę i konieczne jest przejście na inne „zasilanie”. Wówczas najczęściej wykorzystuje się diesela. W przypadku omawianego w materiale statku, proporcje pomiędzy zbiornikami, które zawierają mazut i diesla wynoszą zwykle 1100t i 400t. W ten sposób statek bez większych problemów może poruszać się wszystkich strefach na świecie. /30 Silnik główny Komputer Świat / Zdjęcia własne W przypadku starszych jednostek, niezdolnych do zachowywania powyższych norm – sporadycznie korzysta się na kominach ze specjalnych filtrów nazywanych scrabberami. W teorii pozwalają one na ograniczenie emisji do wymaganych 0,5 proc. jednak z uwagi na to, że nie jest to rozwiązanie przesadnie przyszłościowe – armatorzy morscy starają się zwyczajnie wymieniać starsze jednostki na nowsze, bardziej „ekologiczne”. /30 Mieszkanie na statku Komputer Świat / Zdjęcia własne Zbliżając się powoli do końca, przyjrzymy się jeszcze krótko samym warunkom, w jakich mieszka załoga. Tzw. top four, czyli czwórka najwyższych stopniem członków załogi, którą tworzą kapitan, starszy oficer, starszy mechanik i drugi mechanik, może liczyć na pokładowe mieszkania niczym nieustępujące temu, co widujemy w miastach. W przypadku naszego statku na mieszkanie składa się osobna łazienka, salon połączony z biurem, a także sypialnia. Całość zajmuje kilkadziesiąt metrów kwadratowych i jest w pełni wyposażona w elementy takie jak telewizor, komputer, łóżko i wszystkie inne potrzebne meble. Dla utrzymania pełni zdrowia fizycznego do dyspozycji załogi oddawana jest także siłownia. Na niektórych jednostkach... znajduje się nawet basen. /30 Mieszkanie na statku Komputer Świat / Zdjęcia własne Niżsi stopniem członkowie załogi muszą oczywiście „żyć” nieco gorzej, ale to nadal wygodne przestrzenie przypominające małe kawalerki, w których mieszka się pojedynczo. Czasy, w których w kajucie ściśniętych było po kilka osób już dawno za nami. Ciekawym wątkiem są miejsca spożywania posiłków – tu także mamy do czynienia z pewnym podziałem. Top four i pozostali oficerowie jadają w tzw. mesie oficerskiej, zaś pozostali w mesie załogowej. Z kolei jedzenie przechowuje się w specjalnych chłodniach, do których dostęp ma jedynie kucharz obecny na statku. /30 Zabezpieczenia statku przed piratami Komputer Świat / Zdjęcia własne Na sam koniec – jeszcze jedna ciekawostka, tym razem związana… z piratami. W niektórych częściach świata piractwo morskie dalej działa bardzo prężnie. W chwili, w której statek przepływa nieopodal Nigerii bądź Somalii, ryzyko porwania jest tak wysokie, iż armatorzy decydują się na zatrudniania dodatkowej, zbrojnej ochrony. Przygotowano także cały szereg procedur, które mają zabezpieczyć załogę. Jedna z nich wymaga obłożenia całego statku… drutem kolczastym, który utrudnia dostanie się na pokład. /30 Zabezpieczenia statku przed piratami Komputer Świat / Zdjęcia własne Często w momencie zauważenia zbliżającej się, niezidentyfikowanej jednostki, wykorzystuje się także prowizoryczny „armatki wodne”. Zaaranżowane do tego węże gaśnicze działają na zasadzie podobnej do tej, co ta, którą obserwujemy przy policyjnej interwencji do rozbijania tłumu. Woda tryskająca z dużym ciśnieniem w wybrane miejsce potrafi zniechęcić zbliżających się piratów. W sytuacji, w której jednak uda się im dostać na pokład – cała załoga natychmiast musi udać się do tzw. Cytadeli. To specjalnie wyznaczone pomieszczenie, do którego po zamknięciu nie da się dostać z zewnątrz. Niestety, pomimo tych zabezpieczeń niekiedy statki lub członkowie załogi i tak są porywani. Oficjalnie nikt z piratami nie negocjuje, ale jak nie trudno się domyślić – armatorzy często płacą okup, aby uratować ludzkie życie. /30 Łódź ratunkowa Komputer Świat / Zdjęcia własne W przypadku innych zagrożeń, np. tych które wymagają całkowitej ewakuacji z pokładu, załoga do dyspozycji ma także dwie inne opcje – tzw. free-fall boat oraz rescue boat. Pierwsza z nich to w pełni wyposażona we wszystkie systemy łączności jednostka, która jest w stanie zabrać ze sobą całą załogę. Model widziany na zdjęciu pomieści 25 osób – czyli o pięć osób więcej niż faktyczny stan załogi statku, który jest bohaterem naszego materiału. Rescue boat z kolei to prosta łódka, która pozwala po prostu utrzymać się na wodzie i przykładowo zrzucana jest w chwili, w której trzeba kogoś z niej wyciągnąć. /30 Interesują was takie tematy z pogranicza inżynierii i nowych technologii? To może zainteresują was także te popularne zestawy klocków z serii LEGO Technic.

pierwszy mechanik na statku